czwartek, 31 lipca 2014
Opowiadanie 1. część VI
Obudziła się z okropnym bólem głowy. Spojrzała na zegarek - było w pół do dwunastej. Zaczęła intensywnie myśleć, jednak nie mogła sobie przypomnieć o której godzinie się kładła. Nagle ją olśniło - Piotr! Przecież był wczoraj u niej, rozmawiali. Musiała w końcu zasnąć na jego kolanach. Podniosła się z łóżka i przejrzała w lustrze. Wyglądała okropnie. Weszła do salonu i pierwsze co jej rzuciło się w oczy to jej biedny przyjaciel śpiący na o wiele na małej na niego kanapie. Zrobiło jej się go żal, a zarazem była wzruszona, że postanowił z nią zostać. Po cichu poszła do łazienki i wzięła długi prysznic. Kiedy udało jej się jako tako ogarnąć wróciła do sypialni, włożyła jakieś luźne ubranie i poszła do kuchni. Zaczęła robić śniadanie. Kiedy tylko skończyła wróciła do Piotra. Spał w tak śmiesznej pozie że Hana zrobiła mu zdjęcie. Pochyliła się nad nim i cicho powiedziała
- Piotr!.. Piotruś! wstawaj, zrobiłam śniadanie
Ten otworzył oczy, zobaczył ją nad sobą. Z początku myślał że to sen, jednak po chwili wróciły mu wspomnienia z wczoraj.
- Hej Hana -jego serce znowu dostało palpitacji, była tak blisko - Przepraszam że zostałem na noc, ale wczoraj nie miałem serca ciebie tak zostawić
- Żaden problem, przestań - powiedziała i po chwili dodała - To ja mam wyrzuty sumienia że musiałeś spać na tej niewygodnej kanapie. Chodź na te śniadanie - pociągnęła go za rękę
- Śniadanie? Przecież nie lubisz gotować - dobrze ją znał - No ale już idę, daj mi 5 minutek
- Mam gościa to wypadałoby coś przygotować - zaśmiała się
Już po chwili jedli razem śniadanie. Piotr był zdziwiony że zwykłe kanapki mogą aż tak smakować. Widocznie to dzięki temu że zrobiła je akurat Hana. Spojrzał na nią. Miała dość niewyraźną minę, od razu spytał:
- Coś się stało?
- Głowa mnie strasznie boli - powiedziała ze smutkiem
- Kac morderca nie ma serca - Piotrowi zachciało się śmiać, była taka delikatna
- Haha, ty mi lepiej powiedz jak ty to robisz że jesteś jak ze stali - Hana udała obrażoną
- Lata praktyki - powiedział i po chwili oboje wybuchli śmiechem
- To jakie mamy plany na dziś? - spytała po chwili Hana, mając nadzieje że i ten dzień spędzą razem
- O 14 jedziemy obejrzeć samochód - odparł Gawryło - Ale wcześniej będę musiał jechać do siebie chociaż się przebrać
- Okej - Kobieta uśmiechnęła się, dzień zapowiadał się wspaniale
Kiedy zjedli, Piotr pojechał do siebie. Wszedł do mieszkania które wydawało mu się dziwnie obce, być może z powodu że ostatnio dość często przesiadywał u Hany. Jego myśli wciąż krążyły wokół niej, poszedł wziąć prysznic i szybko przebrał się w świeże ciuchy. Pomyślał o przyszykowanej niespodziance A co jeśli auto się jej nie spodoba? Zamyślony wrócił z powrotem pod tak dobrze mu znany blok. Hana już czekała na niego przed klatką. Na jej widok zatkało mu dech w piersiach. Wyglądała tak pięknie! Włosy oczywiście miała rozpuszczone w lekkim nieładzie co tylko dodawało jej uroku. Piotr wysiadł i pocałował ją w policzek, jak to mieli w zwyczaju na powitanie. Wiedział że już się dziś widzieli, lecz żadna siła nie mogła go powstrzymać
- To co jedziemy? - dodał pospiesznie
- Jedziemy - uśmiechnęła się tylko
Nie jechali długo, po około 15 minutach zajechali pod dość duży dom na przedmieściach Warszawy. Z pewnością można to było nazwać willą, widać było że mieszkają tutaj zamożni ludzie. Hana spojrzała pytająco na Piotra
- Jesteśmy
- Tutaj mamy kupić samochód?
- To dom mojego kuzyna, nazywa się Szymon i tak się składa że ma auto na sprzedaż - odpowiedział - Chodź idziemy - uśmiechnął się
Wysiedli i wcisnęli dzwonek. Po chwili z domu wyszedł dość niski mężczyzna, miał na oko około 40-stki. Pierwsze co rzuciło się Hanie w oczy to jego gęste, brązowe włosy, takie same jakie miał Piotr.
- Cześć Piotrek! Jak zwykle punktualny - uśmiechnął się serdecznie i otworzył im furtkę
- Cześć Szymon - mężczyźni uścisnęli sobie dłoń - Pozwól że ci przedstawię, to jest Hana Goldberg moja przyjaciółka.
- Miło mi, Szymon Gawryło - mężczyzna ucałował kobietę w dłoń
- Mnie również - Hana zaczerwieniła się a Piotr poczuł się lekko zazdrosny
- Chodźcie pokażę wam auto - powiedział gospodarz i zaprowadził ich do garażu
Hana była zdumiona. W garażu znajdowało się co najmniej pięć aut, i to jakich! Podeszli powoli do czarnego Volvo, na które Hana wcześniej nie zwróciła uwagi. Szymon zaczął im wszystko wyjaśniać co i jak. Hanie bardzo się on podobał, jednak bała się spytać o cenę. Na takie auto na pewno nie było ją stać. Zastanawiała się jeszcze, skąd Piotr wiedział jak wygląda samochód jej marzeń. Po chwili Szymon daj jej kluczyki tłumacząc żeby się przejechała. Wraz z Piotrem wsiedli do auta. Pierwszy raz to ona miała prowadzić, jednak on nic nie mówił, uśmiechał się tylko niewinnie. Odpaliła i wyjechała na drogę. Ach! Samochód śmigał jak marzenie. Piotr ukradkiem patrzył jak Hana się zachwyca. W głębi duszy musiał przyznać że była całkiem niezłym kierowcą. Kiedy wrócili pod dom Szymona, spytał:
- No i jak?
- Nie no samochód mega - Hana nie mogła przestać się zachwycać
- Kupujesz? - zapytał niewinnie
- To chyba nie na moją kieszeń - odparła Hana starając się ukryć smutek - A ty co sądzisz? - zapytała
- Niezły - odparł tylko
- Niezły? No tak ty masz przecież swoje BMW - mówiąc to dała mu kuksańca w bok. Ten pokazał jej język niczym pięciolatek.
Wysiedli z auta. I skierowali się w stronę Szymona który czekał na nich pod garażem.
- I jak? - zagadał przyjacielsko
- Świetny -odparła Hana i po chwili dodała - Słuchaj Szymon jaka jest cena? - musiała w końcu zadać to pytanie. Szymon speszony powiedział jej kwotę, dziewczyna wiedziała że i tak bardo dużo opuścił jednak w tej chwili miała zaledwie połowę tej sumy. Wiązało się to też z tym że ledwie miesiąc temu musiała kupić mieszkanie. Piotr przyglądał się jej uważnie. Starał się zgadnąć o czym myśli. Gospodarz zaprosił ich do środka i zaproponował coś do picia. Rozmawiali tak we trójkę przy herbacie. Hana dowiedziała się że Szymon jest prawnikiem i to jednym z najlepszych w Warszawie. Pomyślała że widocznie jest to u nich rodzinne, Piotr też był najlepszym chirurgiem w Leśnej Górze. Po chwili wpadła na pewien pomysł..
- Słuchaj Szymon, szukam w Polsce brata.. Byłam już w urzędzie jednak tam nie chcieli mi pomóc. Może orientujesz się co mogę zrobić, gdzie się udać żebym go znalazła?
- A wiesz może jak się nazywa? Albo znasz datę urodzenia?
- Niestety nazwiska nie, ale datę urodzenia znam - Hanie wróciła nadzieja. Odkąd przyjechała starała się zdobyć jakieś informacje o swoim bracie. Wszelkie próby jednak kończyły się niepowodzeniem.
- Hm.. zostaw mi tutaj jak najwięcej informacji o nim. Mam pewne znajomości, spróbuje coś załatwić. Całej rozmowie przysłuchiwał się Piotr. Od początku zauważył jak Szymon patrzy na Hanę. Był wściekły, jednak nie mógł nic zrobić. Kiedy usłyszał że jego kuzyn ma jej pomagać aż się w nim zagotowało. Około 17 na szczęście się zbierać. Hana obiecała że odezwie się w sprawie auta, pożegnali się i wsiedli do BWM Piotra.
- Jak się czujesz? - spojrzał na nią zatroskany
- Lepiej, głowa już mniej boli
- No to na co masz teraz ochotę? - uśmiechnął się zawadiacko
- Szczerze? - uśmiechnęła się - Na spacer - wiedziała że Piotr nie lubił takiej formy rekreacji ale było to pierwsze co przyszło jej na myśl
Piotr zaklął się w duchu. Nie lubił chodzić, jeżeli już to wolał biegać. Ale dla niej wszystko. Być może był to dobry moment żeby powiedzieć jej do końca całą niespodziankę.
Pojechali nad Wisłę. Zostawili samochód i poszli nad sławną Warszawską plażę pod mostem Poniatowskim. Chwile pospacerowali i usiedli na piasku. Był dopiero początek września, jednak wieczór był już dość chłodny. Piotr zauważył gęsią skórkę na rękach Hany i pospiesznie zdjął marynarkę.
- Trzymaj, przecież widzę że ci zimno
- Dzięki - Hana pośpiesznie ją na siebie włożyła. Nie znosiła zimna. Nie wiedziała jak ona przeżyje zimę, w Izraelu nawet nie ma takiej pory roku. Po chwili odurzył ją zapach jego perfum. Marynarka pachniała tak wspaniale! Piotr zaczął się śmiać. Marynarka była na nią o wiele za duża i Hana wyglądała w niej komicznie. Szybko pstryknął jej zdjęcie, a ta tylko spojrzała na niego wilkiem. Nic nie mówili, tylko patrzyli na zapadającą w sen Warszawę. Po pewnym czasie Piotr zaczął:
- Słuchaj Hana, co do tego samochodu.. - ta nie dała mu skończyć tylko powiedziała
- Trafiłeś z tym autem, nie powiem że nie - uśmiechnęła się - Ale skąd wiedziałeś?
Piotr ucieszył się w duchu i zapamiętał że musi podziękować Lenie, lecz Hanie na razie postanowił nie wyjawiać swojej tajemnicy skąd wiedział. Teraz czekało go jednak najgorsze. Po chwili namysłu zagrał w otwarte karty.
- Hana ja już ten samochód dla ciebie kupiłem - mówiąc to wręczył jej kluczyki - To dla ciebie, tylko proszę nic nie mów.
Dziewczynę zamurowało. Kupił jej samochód... Samochód o jakim marzyła. Nie wiedziała co ma o tym myśleć.. Po chwili się odezwała:
- Piotr to wykluczone, ja nie mogę tego przyjąć.
Namawiał ją przez dobre 20 minut, jednak ona była nieugięta. Miał jeszcze plan B i pomyślał że to chyba jego ostatnia szansa.
- Pójdźmy na kompromis. Wiem że za niecały miesiąc masz urodziny, tak więc potraktuj to jako przedwczesny prezent urodzinowy. Proszę zgódź się - zrobił maślane oczy.
Hana nie miała serca mu odmówić. Jednak wiedziała że ludzie nie kupują ot tak sobie w prezencie samochodów. Zrobił tak smutną minę że aż zabolało ją serce i po chwili namysłu cały czas patrząc w jego piękne zielone oczy odpowiedziała:
- Zgoda, ale obiecaj że nie zrobisz mi więcej takich prezentów. Nawet nie chcę myśleć ile cię to kosztowało. - Mówiąc to wstała i kiedy on uczynił to samo, przytuliła go. - I dziękuje - szepnęła cicho.
Piotr ucieszył się jak nigdy wcześniej. Kiedy go przytuliła ugięły się pod nim kolana. Uśmiechnęła się przy tym tak pięknie, że aż zakręciło mu się w głowie. Cała jego wcześniejsza złość na Szymona w jednym momencie wyparowała.
Spojrzeli na zegarek - dochodziła 18. Hana przypomniała sobie że przecież ma jutro dyżur, a jeszcze odczuwała skutki wczorajszej imprezy. Wrócili do samochodu i podjechali pod blok blondynki. Piotr zauważył że kobieta przez cały czas trzyma otrzymane kluczyki w ręku. Zaczął nieśmiało:
- Jutro po twoim dyżurze możemy po niego pojechać jak chcesz. O której kończysz?
- O 16 - odparła
- A czy rano też mogę po ciebie przyjechać? - zapytał
- Piotr! - powiedziała tak stanowczo że aż się wystraszył. - Wyspałbyś się w końcu, o mnie się nie martw, dam sobie radę. - Widząc jego minę tylko dodała - Zalecenie lekarza - oboje wybuchli śmiechem. Wysiedli pod jej blokiem i pożegnali się tradycyjnym buziakiem w policzek. Hana podziękowała jeszcze za wspaniale spędzony dzień i udała się na górę. Piotr stał jeszcze chwilę pod blokiem i czekał aż w tak dobrze mu znanym mieszkaniu numer 141 na dziesiątym piętrze zapali się światło. Wrócił do samochodu i w czasie drogi do domu przypomniał sobie że Hana przecież nie oddała mu marynarki. Wyciągnął telefon i przypadkowo otworzył zdjęcie które udało mu się dziś zrobić. Uśmiechnął się pod nosem i po chwili ustawił je sobie na tapecie.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
dlaczego jak czytam każdą część Twojego opowiadania mam uśmiech na twarzy? <33
OdpowiedzUsuńnooo,dlaczego? *.*
powiem tyle,że znasz moje zdanie na ten temat i już nie wiem co pisać... *.*
podoba mi się Twój styl pisania,w sposób jak opisujesz uczucia Hany i Piotra -- jednym słowem GENIALNA ! :*
czekamy na next'a. ;)
ŚWIETNE! Czekam na next. Jest jakaś szansa że pojawi się jeszcze dziś? Oczekiwanie do jutra będzie męczarnią :D
OdpowiedzUsuńDokładnie ja też nie wytrzymam do jutra bez nexta ! :D dodaj coś jeszcze dziś bo to opowiadanie jest takie świetne i strasznie wciąga! :D
OdpowiedzUsuńEhhh co by tu napisać ... Po prostu MEGA!!!
OdpowiedzUsuńCzekam z niecierpliwością na kolejną część! ❤
OdpowiedzUsuńBoskie czekam na next
OdpowiedzUsuńslodkie *.*
OdpowiedzUsuńJak słodko !! Bardzo mi sie to podoba ! Czekam z niecierpliwoscia na nastepna czesc :))
OdpowiedzUsuńmega zajeb....bedzie dzis next prosze
OdpowiedzUsuńnext :)
OdpowiedzUsuńnext
OdpowiedzUsuńPiękne :3
OdpowiedzUsuńdodaj nexta prosze bardzooooo :P
OdpowiedzUsuńPROSIMYYYYYYYYYYYYYYYY <3 !
OdpowiedzUsuńnext plisss
OdpowiedzUsuńgdzie next:(
OdpowiedzUsuńbedzie dzis next
OdpowiedzUsuń