niedziela, 8 marca 2015

Opowiadanie 1. część XVIII

Hej! Jest obiecana kolejna część.. Przepraszam że musieliście tyle czekać ale niestety egzaminy zbliżają się wielkimi krokami i ostatnio cały wolny czas poświęcam nauce. Mam tylko nadzieję że nie wyszłam z wprawy :-)

Komentujcie!


Czuła że spada. Momentalnie poderwała się z łóżka cała zalana potem. Zły sen.. Jej najgorsze koszmary z dzieciństwa wróciły. Bardzo dawno ich nie miewała, można powiedzieć że odkąd spała z Piotrem całkowicie się ich pozbyła. Automatycznie rozejrzała się wokoło, jednak w pokoju nie było nikogo, oprócz grzecznie śpiącego obok Felka. Zegarek na szafce nocnej wskazywał trzecią. Za oknem padał deszcz. Delikatnie wstała i po cichu udała się do kuchni. Powstrzymywała się, żeby nie wybuchnąć śmiechem, bo pierwsze co zobaczyła kiedy mijała salon to wystające poza kanapę nogi Piotra. Chyba jednak będą musieli pomyśleć o kupnie nowej, jakiejś dłuższej, bo mężczyzna kiedyś się zamęczy! Nalała sobie szklankę zimnej wody i wypiła ją duszkiem. Podeszła do mężczyzny, szczelnie owiniętego kocem. Usiadła na podłodze, mając idealny widok na jego twarz. Księżyc był w pełni, jego światła dawały w pokoju delikatną poświatę, co umożliwiało jej dostrzeganie każdego nawet grymasu na jego twarzy. Przyglądała mu się bystro. Na podbródku miał delikatny zarost, który dodawał mu męskości i przede wszystkim uroku.  Nad lewym okiem zauważyła niewielką bliznę, zapewnie po jakimś upadku z huśtawki jako dziecko. Kasztanowe włosy sterczały mu we wszystkie strony. Usta, które tak kochała, których smak znała tak dobrze, miał ułożone w półuśmiechu. Nie mogła się oprzeć i dotknęła ręką jego policzka, drażniąc sobie przy tym opuszki palców. Czuła jego zapach, tak bardzo charakterystyczny. Mieszanina perfum, żelu pod prysznic i jej ukochanego mężczyzny. Tak bardzo go kochała. Nigdy wcześniej przed nikim nie otworzyła tak swojego serca. Piotr nawet nie zapukał, wtargnął do niego, wywarzając drzwi.
Po chwili uświadomiła sobie, że od trzech godzin ma już 30 lat. Przerażała ją wizja, że tak szybko się starzeje. Czas leci tak szybko..
Kiedy tak rozmyślała, nie zauważyła że od kilku minut Piotr się jej przygląda. Jego spojrzenie było pełne miłości i czułości. Kiedy ich oczy się spotkały, natychmiast przyciągnął ją do siebie i przywitał dogłębnym i namiętnym pocałunkiem.
- Hej - powiedział wesoło, sadzając ją sobie na biodrach tak, że siedziała na nim okrakiem. W jego oczach tańczyły iskierki, wyrażające ogromną radość, która biła od niego na odległość - Wszystkiego najlepszego kochanie - dodał, po czym ich usta złączyły się ponownie

Jej głowa spoczywała na jego klatce piersiowej. Oboje uspokajali oddech. Napawali się swoim dotykiem. Piotr wtopił głowę w jej gęste, blond włosy i zamknął oczy. Hana rysowała mu na brzuchu niezrozumiałe kształty i kółeczka , równocześnie podziwiając idealnie wyrzeźbione mięśnie. Myślała nad przyszłością. Przypomniały jej się słowa jej mamy, że dziesiątka między 30 a 40 rokiem życia, jest najlepszym czasem w życiu kobiety. Z Piotrem na pewno będzie najlepsza. Niczego innego nie pragnie, oprócz bycia szczęśliwą u boku tego mężczyzny i założenia z nim rodziny. Jednak nigdy jeszcze wcześniej o tym nie rozmawiali, plany na przyszłość były im zbędne lub po prostu oczywiste. Potrząsnęła głową odrzucając te nieprzyjemne myśli z głowy, nie miała głowy teraz o tym wszystkim myśleć. Ruchem tym jednak niestety zwróciła na siebie jego uwagę. W tym momencie wnikliwie patrzyła na niego jego para przepięknych, zielonych oczu.
- Co się dzieje kochanie? - mruknął,
- Piotr.. - uniosła się na łokciach i wnikliwie spojrzała mu w oczy. Opuściła głowę przez co włosy spadły jej na drugą stronę, i wyglądała dosłownie jak syrena.. Piotr w dole brzucha,  poczuł tak dobrze mu znane pożądanie. Ją złapał strach przed jego tak bardzo znaczącą odpowiedzią i w ostatniej chwili zmieniła zdanie gdyż za bardzo bała się jego reakcji i konsekwencji jakie mogła ona nieść.. "Nie! To może być za wcześnie.. Nawet nie jesteście małżeństwem a ty już myślisz nie wiadomo o czym" podpowiadała jej świadomość więc tylko szepnęła  - Wiesz że nie umiałabym bez ciebie żyć?
Piotr uważnie się jej przyglądał. Zauważył że Hana dziwnie zmieniła wyraz twarzy i na pewno nie powiedziała mu rzeczy o której myślała. Jednak postanowił nie naciskać, poczekać aż sama powie.
- Kocham Cię - dodała tak z głębi serca, patrząc w głębie jego oczu w których tańczyły iskierki radości i pożądania
- Oj Hana.. - przytulił ją mocno do niebie, niemal w niedźwiedzim uścisku że aż zabolały ją żebra - Ja ciebie też.. - mruknął jej do ucha, romantycznie je przy tym całując

Drugą pobudkę zafundował im Felek około szóstej rano. Piotr gdy tylko usłyszał że mały płacze, leniwie zwlókł się z kanapy i poszedł po niego do sypialni. Wziął urwisa na ręce i, wiedząc że prawdopodobnie już sobie nie pośpi, zaniósł go do salonu i położył obok Hany na kanapie, robiąc zapewne jej przy tym lekko na złość. Popatrzył jeszcze tylko jak blondynka uśmiecha się na jego widok a chłopiec zaczyna się śmiać i bawić jej blond włosami. Piotr sięgnął po telefon leżący na ławie i zrobił im zdjęcie, po czym poszedł do kuchni i zaczął robić śniadanie. Kiedy udało mu się wszystko przyszykować zawołał resztę domowników. Zarówno Hana jak i Feliks przyszli zwabieni przepysznym zapachem świeżo mielonej kawy, usmażonej jajecznicy i dopiero co wyciśniętego soku z pomarańczy. Hana, gdy tylko zobaczyła że kawa jest tylko jedna i pije ją Piotr, zmrużyła oczy i zrobiła minę w stylu "policzymy się wieczorem".
Śniadanie minęło im w naprawdę rodzinnej atmosferze. Piotr nakarmił Felka, który podobno w domu jest niejadkiem a dzięki udanym negacjom mężczyzny zjadł prawie cały talerz jajecznicy. W międzyczasie odezwał się telefon blondynki. Lena wysłała jej SMS-a że już jedzie po Feliksa gdyż jeszcze dziś jadą z nim do babci. Po spożytym posiłku Hana wzięła się na zmywanie, a jej chłopcy gdzieś zniknęli. Jednak w pewnym momencie do kuchni wszedł Felek, uważnie niosący jakieś długie czerwone pudełko. Gdy tylko stanął przy kobiecie, Hana wytarła ręce i przy nim uklękła, kątem oka zauważyła jednak Piotra podglądającego zza ściany
- Hhhana wszystkiego najlepszego - powiedział maluch zwięźle i powoli, jakby ćwiczył te trzy słowa co najmniej przez pół dnia, po czym wręczył jej pudełeczko
Blondynce dosłownie uśmiech nie schodził z twarzy. Wzięła pudełeczko od chłopca i pocałowała go w czoło, odpowiadając - Dziękuję Ci bardzo Feluś.. A gdzie jest ten nasz wujek Piotr? - zapytała
Malec wskazał palcem na drzwi, po czym szybko wybiegł z kuchni a blondynka wstała i poszła w jego ślady.
Obydwu domowników znalazła w sypialni, siedzących na łóżku po turecku. Wybuchła śmiechem.. Piotr w tym momencie wyglądał niczym pięciolatek który właśnie został nakryty na podkradaniu cukierków.
- Piotr, Lenka będzie za dwadzieścia minut - przypomniała jej się wiadomość od przyjaciółki
- No okej, jeszcze trochę się pobawimy - wyszczerzył zęby w uśmiechu
- Dziękuję - szepnęła prawie że bezgłośnie, podnosząc lekko pudełeczko. Piotr tylko puścił jej oczko

- Jeszcze raz bardzo wam dziękuję.. - mówiła co najmniej po raz trzeci Lenka, zbierając się powoli do wyjścia - Felek co ta ciocia tak cię chwali.. Dlaczego ty w domu nie jesteś tak grzeczny co? - malec tylko się uśmiechnął, po czym po raz ostatni uściskał ciocię i wujka.
- Podrzucaj go nam częściej! - powiedział Piotr podchodząc do Hany i wtulając się w nią od tyłu
- Jeszcze będziecie mieli go dość! - zaśmiała się Starska - A właśnie!! Kochana wszystkiego najlepszego, dużo zdrówka, szczęścia, pomyślności, miłości to już ci chyba nie brakuje - popatrzyła znacząco na bruneta - no i spełnienia wszystkich marzeń! O nawet mam tutaj coś dla ciebie!  - zaczęła grzebać w granatowej torbie, która Piotrowi wydawała się być walizką z tysiącami zakamarków i kieszeni. Po chwili wyjęła z niej czarną torebkę ze sklepu H&M i wręczyła ją Hanie
- Lenkaa, dziękuję Ci bardzo ale naprawdę nie musiałaś - rzuciła się jej na szyję i ucałowała w policzek
- To ta którą ci doradzałam a nie chciałaś jej kupić! Musiałam bo wyglądałaś w niej prześlicznie. A teraz wybaczcie gołąbeczki  ale ja musze lecieć bo Witek mnie zabije. Pa! - i zaraz ich nie było.
Piotr zamknął drzwi i poszedł za Haną do salonu. Usiadł obok niej na kanapie, kiedy dziewczyna wyjmowała zawartość torby..
- No ona chyba zwariowała.. - powiedziała po czym oczom Piotra ukazała się śliczna, granatowa sukienka. Była bardzo elegancka, bez ramiączek, do kolan.
- Będzie bardzo ładnie się komponować z prezentem ode mnie - powiedział zadowolony i podał jej znajome pudełko które przyniósł jej dziś Felek.
Hana bardzo powoli je otworzyła… I jej oczom ukazał się przepiękny, złoty naszyjnik z licznymi szafirami.. Musiał mieć naprawdę ogromną wartość gdyż aż biła od niego jakaś dziwna poświata, odbijającego się złota. Hana patrzyła jak zahipnotyzowana, nigdy nie widziała tak pięknej biżuterii, nieświadoma nawet otworzyła lekko usta
Piotr uważnie śledził jej reakcję. Musiał przyznać że miał nie mały problem z wyborem odpowiedniego naszyjnika, ale chyba ten był strzałem w dziesiątkę.
- Piotr.. nie wiem co powiedzieć.. - kobieta nie była w stanie nawet ułożyć jakiegoś składnego zdania. Nigdy w życiu nie trzymała nawet czegoś tak cennego, była onieśmielona.
- Nic nie musisz mówić. Wystarczy mi że ci się podoba - mruknął i położył jej głowę na ramieniu
- Znowu wydałeś na mnie ogromną ilość pieniędzy.. Przecież mówiłam ci żebyś już mi nic nie kupował, dostałam przepiękny samochód i obiecałeś że kupisz mi jedynie jakiś drobiazg - w jej głosie można było wyczuć lekkie rozbawienie ale i pretensje
- Ja to zawsze myślałem że kobiety chcą być rozpieszczane, kobieto z jakiej gwiazdy ty się urwałaś? - odparł i już miał dostać reprymendę od Hany lecz rozdzwonił się jego telefon - Zaraz wracam, przepraszam - dodał

- Zbieraj się śliczna, jedziemy do szpitala! - krzyknął Piotr z kuchni. Ku zdziwieniu Hany jego humor ani trochę nie przypominał tego sprzed tajemniczego telefonu, teraz był dziwnie ponury i stanowczy.
- Piotr coś się stało? - odezwała się blondynka kiedy już ubierała płaszcz i kozaki
- Dzwoniła Wiki.. jakiś pilny przypadek, mężczyzna z wypadku.. A jasno mówiłem że akurat dziś mnie nie ma! - krzyknął i przeczesał ręką włosy - zawsze tak robił gdy się denerwował - Przepraszam, chciałem cały ten dzień spędzić z tobą - wyraźnie był przygnębiony
- Piotr, nie denerwuj się, przecież wiem jak to jest być lekarzem bo sama nim jestem - stanęła na palcach i pocałowała go w usta. Wychodząc z domu nie wiedziała, ile jeszcze tego dnia czeka ją niespodzianek.

piątek, 23 stycznia 2015

Opowiadanie 1. część XVII

Kiedy wrócił do domu wszystkie światła w mieszkaniu były zgaszone. Rozejrzał się zdezorientowany, jednak po chwili zauważył kobiecą torebke rzuconą byle jak na półkę w przedpokoju. Zdjął buty i przeszedł do salonu. Rozglądał się w poszukiwaniu Hany, jednak wokół panowała głucha cisza. Doszedł do wniosku że musiała wyjść po coś do sklepu, lecz od niechcenia zajrzał jeszcze do sypialni. Zdziwił się kiedy zobaczył blondynkę śpiącą sobie w najlepsze. Podszedł do niej na palcach, przykrył kocem i delikatnie dotknął ręką jej policzka. Wiedział już wszystko.. W gruncie rzeczy był spokojny. Usiadł obok niej i chwilę wpatrywał się w jej miarowy oddech, równocześnie myśląc o jutrzejszym dniu. Wyjął podłużne pudełko z kieszeni marynarki i po cichu schował do szuflady szafki nocnej. Niestety na tą niespodziankę Hana będzie musiała poczekać do jutra.
Nagle w całym domu rozbrzmiał dźwięk dzwonka do drzwi. Piotr aż podskoczył, do tej pory siedział w takiej ciszy że niemalże słyszał bicie własnego serca. Zerknął na Hanę lecz ona nawet nie drgnęła, musiała mieć na prawdę mocny sen.
Poszedł otworzyć. Trochę się zmieszał kiedy za drzwiami ujrzał Lenę, z jej w tym momencie półprzytomnym synkiem Felkiem, jakby przed chwilą wyrwanym ze snu.
- Cześć Lena. Coś się stało?
- Hej Piotr... - internistka lekko sie zmieszała - Nie ma Hany?
- Jestem - nagle zza jego pleców pojawiła się zaspana blondynka w szlafroku, próbująca przygładzić włosy odstające we wszystkich kierunkach
- Hana na prawdę bardzo Ci dziękuję że zgodziłaś się nim zająć, nie wiem jak ci się odwdzięcze normalnie. Jutro z rana po niego przyjadę. Tu w torbie masz wszystkie potrzebne rzeczy i jego ulubione zabawki. Mały usnął po drodze więc teraz będzie marudny bo się musi jeszcze rozbudzić.
- Jasne, może wejdziesz?
- Nie nie, ja uciekam bo muszę się jeszcze wyszykować. Jeszcze raz dziękuję. Pa!
Przekazała mu Felka, a torbę chwycił Piotr. Lena uśmiechnęła sie i zaraz jej nie było.
Gawryło zamknął drzwi i poszedł za Haną do salonu. Blondynka gładząc chłopca po głowie pokazywała mu wnętrza.  Piotr skrzyżował ręce na piersi i oparł się o ścianę. Musiał przyznać że Hana z dzieckiem wyglądała przeuroczo. Trochę się zdziwił tym wszystkim lecz napotykając wzrok ukochanej wyczytał z niego coś na wzór "zaraz Ci wszystko wyjaśnię". Odstawił torbę i poszedł do kuchni, chcąc przygotować kolacje. Po nie więcej jak dziesięciu minutach dołączyła do niego ukochana
- Usnął.. Musiał się strasznie rozespać w tym samochodzie.. Piotr - dotknęła jego ramienia. Mężczyzna przerwał krojenie pomidora i popatrzył na nią spojrzeniem pełnym miłości i spokoju - Przepraszam że Ci nic wcześniej nie powiedziałam ale zaproponowałam dziś Lenie że zajmiemy się Felkiem do jutra.  Ich niania zachorowała a mają dziś trzecią rocznicę ślubu i.. - Piotr, próbując skupić się o czym mowi ukochana, nie mógł oderwać wzroku od jej ust. W pewnym momencie nie wytrzymał i zamknął jej usta namiętnym pocałunkiem. Oderwał się od niej dopiero kiedy zaczęło mu brakować tlenu. Dopiero po chwili uświadomił sobie że przez caly ten czas nie oddychał.
- To chyba znaczy że nie masz nic przeciwko? - pogłaskała go po trzydniowym zaroście, delikatnie drażniąc opuszki palców
Piotr tylko wyszczerzył zęby w półuśmiechu.
- Jak się dziś czujesz? - zapytał kiedy jedli kolacje złożoną z bardzo apetycznie wyglądających kanapek
- Hm? Aa lepiej - blondynce juz dawno wyleciał z głowy dzisiejszy incydent w centrum handlowym. Niestety była już myślami gdzie indziej. Co chwila zerkała tylko do dużego pokoju, sprawdzając czy Felek się przypadkiem nie obudził.
- Zostaw, ja posprzątam - powiedział kiedy Hana zaczęła zbierać talerze po posiłku.
- Dziękuję - dała mu buziaka w policzek i poleciała jak na skrzydłach do salonu. Po dziesięciu minutach dołączył do niej Piotr. W międzyczasie malec musiał się obudzić gdyż juz w najlepsze bawił się z ciocią Haną klockami.
- Eej ale przecież to jest męska zabawa! - powiedział udając zażenowanie
- To chodź do nas, zapraszamy - Hana posunęła się, robiąc mu miejsce na dywanie
- Ale ten maluch szybko rośnie.. Pamiętam jak wczoraj jak Consalida do mnie zadzwoniła z wiadomością że Lenka urodziła. I pomyśleć że było to aż dwa lata temu! Chyba się starzeje.. - powiedział i pogłaskał Felka po jaśniutkich blond włoskach.
Reszta wieczoru minęła im na wspólnej zabawie. Piotr co chwilę zerkał na Hanę, która uśmiechnięta od ucha do ucha całkowicie wciągnęła się w rolę opiekunki.
Po dwudziestej, kiedy domownicy obejrzeli juz ostatnią bajkę, Gawryło zgarnął Felka w ramiona i zabrał do łazienki. Od razu odezwała sięHana, która chciała wykąpać małego:
- Eeej no... - zastawiła im drogę, stawając w drzwiach
- Hanuś.. no to są męskie sprawy - Piotr sprytnie ją wyminął, wyszczerzając zęby w uśmiechu.
- Dobra niech wam będzie.. - Żadne słowa nie mogły opisac jak się w tym momencie czuła. Była... przeszcześliwa.. TAK! to chyba dobre określenie. Miała Piotra, który był dla niej całym światem, widziała jak się starał.. Jak musiał się zmienić przy niej. Miała teraz już tylko jedno marzenie, żeby juz tak było zawsze.. Przemyślała te 29 lat jej życia,  i nigdy nie wpadlaby na to, że przypadkowo spotka faceta, bez którego nawet nie umie normalnie funkcjonować. Kazde, niby nic nie znaczące spojrzenie, to tak naprawdę ogromna wymiana myśli i uczuć. Jej przemyślenia przerwał dzwonek telefonu
- No hej braciszku - powiedziała przeciągając zieloną słuchawkę
- Cześć siostra. Co tam u ciebie? Jak się dziś czujesz? - usłyszała radosny głos Przemka
- Wiesz ze jesteś conajmniej trzecią osobą,  która zadaje mi dziś to pytanie?
- Mało przez ciebie wczoraj zawału nie dostałem,  jak Piotr mi mówił co się stało
- Aż tak się o mnie martwisz? Taki brat to jednak skarb
- Muszę się opiekować moją jedyną siostrzyczką.. Wpadniesz jutro do mnie? Wyobrażam sobie że caly dzień no ba! pewnie i noc spędzisz z Piotrem no ale chyba znajdziesz chwilę dla brata? - zażartował jak to miał w zwyczaju
- Jasne że wpadnę,  mam wizytę kontrolną u Wiktorii o 12, to przyjde do ciebie jak się ze wszystkim uwinę. A jak ty się czujesz? Kiedy się ciebie pozbędą z tego naszego szpitala? Słyszałam że pielęgniarki już mają cię dość.. - nie wytrzymała i wybuchła śmiechem
- Nie wiem, jutro będę gadał z Samborem kiedy mnie wypisze.. Mam już dość tego leżenia - zamilkł na moment, jakby się wahał co powiedzieć - Hana...
- No co tam?
- Nasz ojciec non stop do mnie wyzwania,  szuka do ciebie kontaktu, nie daje mi spokoju..
W tym momencie czar wieczoru prysł.
- Po co mu kontakt do mnie? - powiedziała tak chłodno,  że aż sama się zdziwiła iż potrafi być tak oschła
- Nie mam pojęcia,  mówi tylko że musi koniecznie z tobą porozmawiać
- Po prawie trzydziestu latach mu sie przypomniało? - prychnęła pod nosem
- Nie martw się,  powiedziałem mu żeby dał spokój zarówno tohie jak i mi
- Przemek przepraszam Cię ale muszę już kończyć. Wpadne jutro do ciebie. Trzymaj się.
Całe dzieciństwo przeleciało jej przed oczami.. Płacz i smutek kiedy po skończonych zajęciach w szkole podstawowej ojcowie odbierali swoje dzieci i szły z nimi za rączkę do domu. Ona, wytykana palcami przez rowieśników wracała albo sama, albo z mamą jak udało jej się wcześniej wyjść z pracy lub zamienić na dyżury. Kiedy była nastolatką przeżywała pewien rodzaj buntu, gniewu na ojca za to że zostawił ją i jej matkę. Ta nigdy nie lubiła o nim mówić,  Hana wiedziała że każde wspomnienie o ojcu sprawiało jej okropny ból w nigdy do końca nie zagojonym sercu. Było ciężko ale dawały radę, jej mama pracowała jako pielęgniarka w miejscowym szpitalu.. Kiedy tylko mogła, brała dodatkowe dyżury żeby móc zapewnić córce jak najlepszą przyszłość i lepsze warunki do nauki. Gdy dowiedziała się że jej córka chce studiować medycynę,  była bardzo szczęśliwa. Sześć lat temu poznała też Davida, jej ojczyma. Przez wiele lat, Hana mimo tego wszystkiego szukała kontaktu do taty. Pisała listy, dzwoniła kilkakrotnie na numer, który jakimś cudem udało jej się zdobyć. Jednak w wieku 20 lat stwierdziła ze to nie ma sensu. Kiedy dowiedziała się, że ma brata, postanowiła za wszelką cenę go odnaleźć. Jednak z ojcem nie chciała mieć już nigdy do czynienia.

Obudziła się jakby z transu. Usiadła na kanapie i podkuliła kolana aż pod brodę. Nie chciała teraz o tym wszystkim myśleć. Na szczęście z łazienki wyszedł Piotr, z wykąpanym Felkiem na rękach. Blondynka wyciągnęła po niego ręce jednak juz po chwili dostała naganę od ukochanego
- Przypominam że masz osiem szwów na ramieniu. Nie możesz dźwigać - zaniósł chłopca do ich sypialni i usiadł na łóżku, blondynka natychmiast do nich dołączyła.
- Wiesz Piotr, do twarzy Ci z dzieckiem, byłbyś dobrym ojcem - nie zdążyła ugryźć się w język i powiedziała to, o czym myślała przez cały czas kiedy wspólnie zajmowali się Felkiem. Gawryło spojrzał na nią uważnie, bardzo chciał w tym momencie umieć czytać jej w myślach. Zauważył pewien przenikający smutek na jej twarzy.
- Coś się stało? - pogłaskał ją po policzku
- Niee, wszystko w porządku - szybko zmieniła temat - To dziś śpimy z tym maluchem?
- Na to wygląda - zrobił minę typu "I tak się wszystkiego dowiem" - Poleżysz z nim trochę? Ja muszę jeszcze zejść do samochodu po te twoje zakupy - puścił jej oczko i wyszedł
Orzezwiło go chłodne powietrze zapadającej nocy. Zadzwonił do rodziców żeby potwierdzić ich jutrzejszy przyjazd. Uprzedził ich również o niespodziance, jaką szykuje dla Hany. Wziął zakupy z bagażnika jej Volvo i przyniósł je do mieszkania. Kiedy po cichu zamknął drzwi usłyszał jak jego ukochana śpiewa.. tak.. po hebrajsku jakąś kołysankę. Zostawił torby w przedpokoju i zakradł się do sypialni. Ciężko mu było się przed sobą przyznać, lecz ta scena po prostu go wzruszyła. Położył się obok nich na łóżku, Hana miała półprzymknięte powieki a Felek już spał w najlepsze.
- Zmienię ci opatrunek - skwitował, i poszedł do łazienki po potrzebne środki
Rana goiła się prawidłowo. Jakimś cudem szwy nie puściły i na oko będzie można je zdjąć za trzy - cztery dni.
Chciał z nią wtedy porozmawiać o tym wszystkim, lecz Hana jak na złość była już półprzytomna. Ostatnio bardzo dużo spała.. no ale może to lepiej?
- Śpijcie dobrze - pocałował ją w czoło i zgasł lampkę nocną.

piątek, 16 stycznia 2015

Opowiadanie 1. część XVI



Kochani! Dziękuję wam za te wszystkie pozytywne komentarze.. Uwierzcie, że to one dają mi największą motywację do dalszego pisania. Przepraszam że next dopiero teraz, ale ostatnio nie miałam nawet czasu zajrzeć na bloga.. Dzisiaj zaczynam ferie zimowe, więc przewiduje że niedługo coś się pojawi :-)

- Cześć Hana! - Lena przywitała się z przyjaciółką
- Hej Lena - odpowiedziała blondynka wesoło - To jak? Jedziemy? A gdzie Felek? - spytała rozglądając się wokoło
- Został z Witkiem w domu. Tak więc mamy prawdziwy damski wypad - odparła internistka
Wsiadły do auta i zapięły pasy. Ich pierwszym przystankiem była oczywiście Arkadia. Lena mieszkała na Ursynowie, lecz dzięki temu że o tej porze nie było korków, po piętnastu minutach dziewczyny były już na miejscu. W międzyczasie nie odbyło się oczywiście bez damskich ploteczek:
- Dziś w ogóle mieliśmy iść z Witkiem na romantyczną kolację z okazji naszej trzeciej rocznicy, ale jak na złość niania Felka nam się rozchorowała i nie mamy go z kim zostawić - narzekała Starska
- To czemu nie mówisz od razu? Podrzuć go nam jak będziecie jechać, my się przecież nim zajmiemy. Przenocuje sobie u nas to będziecie mieli nie tylko wieczór ale i noc dla siebie - Hana popatrzyła na nią dwuznacznie, po czym obie wybuchły śmiechem
- Hana no co ty, nie chcę Ci sprawiać problemu.. Felek jest ostatnio bardzo marudny, spać wam nawet nie da..
- Bez gadania, Lenka żaden problem.. Wy się trochę razem odprężycie, a my z Piotrem pobawimy się w rodzinę
- Myślisz że Gawryło nie będzie miał nic przeciwko? 
- On tu nie ma wiele do gadania - żartując, przewróciła oczami - będzie musiał się podporządkować
- Kurcze Hana, nie wiem jak Ci dziękować, kochana jesteś.
- Nie ma sprawy, powiedz tylko o której go podrzucisz to się z lekka przygotuję
- Może być około 18?
- Jasne, bez problemu. Jak chcesz to nawet przywieź go wcześniej, ja się dzisiaj już nigdzie nie wybieram.
Kiedy obeszły wszystkie interesujące je sklepy, prawie nie czuły nóg. Lena zaproponowała kawę, na co Hana bardzo chętnie przystała.
- Hana a jak ty się w ogóle czujesz? - spytała Starska, kiedy już usiadły i delektowały się ulubionym napojem
- W porządku.. Zanim zaczniesz.. tak wiem jestem bardzo nieodpowiedzialna - odparła blondynka widząc zmartwiony wzrok przyjaciółki
- No trochę tak.. Cały szpital wczoraj o tym trąbił  - na te słowa Hana delikatnie się zarumieniła, już wyobrażała sobie co będzie jak wróci do pracy.. - Dobra tam, zmieńmy temat! Organizujesz jutro jakąś imprezkę?
- Imprezkę? - Hana wydawała się być zbita z tropu
- No urodzinową..
- O matko.. no tak.. Przecież jutro 13 października..
- No nie mów, że zapomniałaś
- Uwierz mi, że całkowicie wyleciało mi to z głowy - zaśmiała się
- Całe życie tylko buja w obłokach - żartobliwie skwitowała Lena - A jak tam między tobą a Piotrem?
- Jutro popołudniu jedziemy do jego rodziców, Piotr chciałby mnie im przedstawić
- Uuu.. pierwsze spotkanie z teściami, też przez to przechodziłam - obydwie zaczęły się śmiać
- Myślisz że ta kremowa spódniczka, którą kupiłam będzie pasować?
- No pewnie! Wiesz co? I załóż do niej tą białą koszulę
- Tą? - Hana schyliła się do jednej z co najmniej kilku toreb z zakupami. Kiedy podniosła głowę Lena zrobiła przerażoną minę i chwytając chusteczkę szybko rzuciła
- Hana krew ci leci..
- Coo? - nagle poczuła jak kropelki krwi spływają jej aż po brodzie - O matko - Lena już się podniosła i próbowała zatrzymać ten nagły krwotok z nosa.
- Lena, przepraszam - wymamrotała
- Ciii.. nie odchylaj głowy. Zaraz powinien ustać. Na pewno dobrze się czujesz? Nie kręci ci się w głowie czy coś?
- Niee.. wszystko w porządku..
Po trzech minutach, które wydawały jej się być wiecznością, internistka cicho mruknęła
- Okej, chyba już ustało.. - brunetka usiadła na swoim miejscu - Często ci się coś takiego zdarza?
- Pierwszy raz w życiu - Goldberg przygryzła wargę i zaczęła się zastanawiać czym może być to spowodowane
- No bo krew płynęła ci ciurkiem.. Normalnie jeszcze bardziej zaczynam się o ciebie martwić
- Lenka no co ty, to pewnie nic takiego. Muszę iść do łazienki, zaraz wracam!
- Iść z tobą?
Hana popatrzyła na nią próbując obrócić to w żart, widziała niepokój w oczach przyjaciółki
- Dam sobie radę - odpowiedziała posyłając jej uśmiech
Starska nie wiedziała co zrobić.. Znała już trochę Hanę i miała świadomość że blondynka pewnie zbytnio się tym nie przejmie. Internistka zaczęła się być z myślami.. Jedynym wyjściem z tej sytuacji było powiadomienie Piotra. On na pewno takiej sytuacji nie zbagatelizuje i każe jej się przebadać.. Wybrała numer, odebrał po dwóch sygnałach
- No hej Lenka, coś się stało? - zapytał wesoło
- Cześć Piotr, niee w sumie wszystko w porządku.. Słuchaj czy nie zauważyłeś może ostatnio u Hany jakiś częstych krwotoków z nosa na przykład? Albo skłonności do siniaków? -  już wyobrażała sobie jak zareaguje na to Gawryło
- Nieee, nic nie zauważyłem. A dlaczego pytasz?
- Przed chwilą z nosa krew dosłownie płynęła jej ciurkiem.. - odpowiedziała jej głucha cisza - Ale nie denerwuj się, udało mi się zatamować
- Gdzie jesteście? - głos diametralnie mu się zmienił, był bardzo stanowczy i zdenerwowany. Ludzie mogliby pomyśleć dlaczego przejął się głupim krwawieniem z nosa.. Jednak w tym momencie cały wczorajszy dzień przeleciał mu przed oczami, wszystko zaczęło układać mu się w logiczną całość.. Omdlenie, ogólne osłabienie organizmu, teraz ten krwotok.. Był lekarzem więc wyliczanie tych objawów od razu podało mu kilka propozycji chorób na jakie może cierpieć jego ukochana.
- Piotr spokojnie, nie przyjeżdżaj. Zaraz zabiorę ją do domu. Chciałam ci to powiedzieć, bo wiem że Hana ciebie prędzej posłucha niż mnie. Weź ją na jakieś badania, wiesz lepiej dmuchać na zimne. Boję się tylko, że to może mieć jakieś powiązanie z tym wczorajszym omdleniem
- Dobrze, dziękuję ci bardzo Lena. Znając życie, Hana by mi nawet o tym nie wspomniała uznając to jako nie godne uwagi. Zabierz ją do domu. Masz ją na oku?
- Nie, akurat poszła do łazienki.. O! Wraca.. dobra ja kończę.. Pa!
Szła uśmiechnięta od ucha do ucha, próbując ukryć prawdziwe uczucia pod maską.. Blondynka nie chciała jeszcze bardziej denerwować przyjaciółki. Czuła się fatalnie, była wykończona, ledwo utrzymywała się na nogach. Jedyne o czym myślała to żeby wrócić do domu i położyć się spać. Jakby tego było mało znowu ramię dawało jej się we znaki.
 Lena upiła ostatni łyk kawy i spytała
- Hana to co? Zbieramy się?
- Taak - blondynka chwyciła swój kubek i narzuciła na siebie płaszcz
Udało im się jakoś zapakować wszystkie torby do bagażnika. Kiedy już wsiadły i zapinały pasy, Lence przypomniała się jedna ważna rzecz o którą miała spytać Hanę
- Hana i jak ci się podoba samochód? - uśmiechnęła się pod nosem
- Nie no, samochód jak z bajki.. Dosłownie taki o jakim zawsze marzyłam. Normalnie nie mam zielonego pojęcia skąd Piotr.. - kiedy spojrzała w oczy przyjaciółki nagle ją olśniło - No taaak, wiedziałam haha.. To twoja sprawka? Powiedziałaś mu?  - blondynka popatrzyła na nią wymownie
- Powiedziałam no, nawet nie wiesz jaki był szczęśliwy jak się dowiedział.. Jednak taki facet to skarb.

Wyszedł z bloku po trzeciej operacji z rzędu. W przerwie pomiędzy jedną a drugą odebrał telefon od Leny, przez co do końca nie mógł się skupić na prostym wycięciu wyrostka. Swe kroki od razu skierował do lekarskiego, gdzie miał nadzieję zastać Wiktorię. Szczęście mu sprzyjało gdyż ujrzał rudowłosą już po chwili na korytarzu
- Hej Wiki.. możemy porozmawiać?
- Jasne, coś się stało? Coś z Haną? - od razu zauważyła że coś jest nie tak
- Wczoraj kazałaś pobrać Hanie krew na badania.. Masz już może wyniki?
- Aaa.. tak tak już są, tylko nie zdążyłam jeszcze do nich nawet zajrzeć. Leżą na biurku w lekarskim. Piotr przepraszam cię ale muszę lecieć do pacjentów
- Jasne, dzięki
- Pamiętaj o jutrzejszej wizycie, czekam na was o 12
- Pamiętam - uśmiechnął się delikatnie
W lekarskim zastał Sambora, który uważnie szukał czegoś w komputerze. Zgarnął dokumenty z biurka i usiadł na kanapie. Zaczął przeglądać pełną dokumentację ukochanej..

Weszła do domu z hukiem zamykając drzwi. Rzuciła torebkę na szafkę, zdjęła buty. Była dopiero godzina 17, więc Piotr mógł wrócić najwcześniej za pół godziny. Szła po ciemku do kuchni i po drodze oczywiście nabiła sobie siniaka, uderzając kolanem o otwartą szafkę. Do oczu aż naszły jej łzy. Wypiła duszkiem szklankę wody. Zawibrował jej telefon, szybko odczytała wiadomość "Hana może nie będę ci dziś podrzucać Felka? Na pewno kiepsko się czujesz, nie chce ci dokładać zmartwień" Odruchowo wystukała wiadomość zwrotną "Lenka, nie ma mowy.. Już się zdążyłam nacieszyć że będę się zajmować tym małym przystojniakiem. Czekam na was" Wzięła telefon i poszła do sypialni. Szczelnie owijając się kocem, położyła się na łóżku po stronie Piotra, napajając się jego oszałamiającym zapachem.

sobota, 20 grudnia 2014

Opowiadanie 1. część XV



Głośne chrapanie Gawryły nie pozwalało jej spać. Już od dłuższego czasu się mu przyglądała. Włosy miał w zupełnym nieładzie. Musiał mieć bardzo przyjemny sen gdyż kąciki ust miał uniesione delikatnie ku górze. Było dopiero po czwartej.. I tak spała w sumie około dziesięć godzin. Ramię dawało jej się we znaki, dodatkowo czuła się strasznie skołowana po tym całym znieczuleniu. Wstała i skierowała się do kuchni. Wzięła jakieś tabletki przeciwbólowe, które wczoraj kupił jej Piotr. Poszła do łazienki. Zdjęła opatrunek i przyjrzała się narobionym szkodom. Karciła się w myślach za własną głupotę. Nalała sobie wody do wanny. Gorąca kąpiel była jej potrzebna - w końcu mogła o niczym nie myśleć, odprężyć się i zapomnieć o całym wczorajszym dniu. Położyła się, uważając żeby nie zamoczyć rany. W pewnym momencie sięgnęła po telefon i wysłała SMSa do brata. Wiedziała że chłopak na pewno śpi ale Piotr jej wczoraj wspominał, iż Przemek prosił żeby się do niego odezwała kiedy tylko poczuje się lepiej. Wyszła z wanny dopiero kiedy woda stała się zimna. Owinęła się ulubionym ręcznikiem i zaczęła myć zęby.  Starała się nie patrzeć na teraz już pulsujące od bólu ramię. Nałożyła świeży opatrunek i wróciła do kuchni gdyż strasznie chciało jej się pić. W lodówce znalazła swój ulubiony sok pomarańczowy. Kolejny raz zganiła się za swoją niezdarność gdyż obracając się, przypadkiem trąciła ręką szklankę która wylądowała na podłodze i po prostu się stłukła. W środku nocy w takiej ciszy brzmiało to przynajmniej jak wystrzał z armaty. Blondynka aż podskoczyła. Na szczęście szkło nie wylądowało jej na nodze.

Obudził go huk tłuczonego szkła. Na początku myślał że to tylko jego wyobraźnia, lecz kiedy zobaczył pustą połowę łóżka natychmiast wzrosła mu adrenalina. Zerwał się jak głupi i rzucił biegiem do kuchni. Zobaczył blondynkę w samym ręczniku, która cicho klnąc zbierała potłuczone kawałki szkła. Głęboko odetchnął… Ufff.. Nic jej się nie stało. Szybko do niej podszedł i objął ją od tyłu. Czuł że dziewczyna lekko się wzdrygnęła.
- Zostaw, ja to posprzątam
- Przepraszam że cię obudziłam, przypadkowo stłukłam.. - zaczęła się tłumaczyć, Piotr jednak nie dał jej skończyć.
- Ciii.. - przyłożył jej palec do ust - Idź się połóż - powiedział stanowczo
Posprzątał porozwalane szkło. Zobaczył wyjęty karton z lodówki więc domyślił się że blondynka chciała się napić. Nalał jej soku do nowej szklanki i poszedł do sypialni.
Hana siedziała na łóżku. Zdążyła się już przebrać.
- Trzymaj - wręczył jej szklankę z napojem
- Dzięki - spojrzała na niego. Włosy miał rozczochrane we wszystkie możliwe kierunki.
- Idziemy spać? - ziewnął i spojrzał na nią leniwie
- Spaać? Żartujesz sobie? - wstała i odłożyła szklankę na komodę. Wpadła na szatański pomysł. Bez chwili zastanowienia dosłownie skoczyła na Piotra. Oboje wylądowali na łóżku głośno się śmiejąc. Rozpoczęła się bitwa na poduszki. Mimo tego że Piotr był o wiele silniejszy, Hana już po chwili dominowała i siedziała na nim okrakiem. Wszystko nie odbyło się oczywiście bez ogromnej dawki śmiechu.
- Zaraz pobudzimy sąsiadów - powiedziała próbując złapać oddech równocześnie szeroko się uśmiechając.
Piotr nic nie odpowiedział. Mocno ją do siebie przytulił. Nie miał na sobie koszulki, więc Hana widziała jak nawet przy najdelikatniejszym ruchu pracują jego mięśnie. Takiej klatki piersiowej pozazdrościł by mu niejeden facet - blondynka nie mogła się napatrzeć na jego idealnie wyrzeźbiony, jak to się potocznie mówi "kaloryfer".  Pogłaskał ją po policzku i zadał pytanie które od dłuższego czasu nie dawało mu spokoju:
- Hana, kocham Cię najmocniej na świecie i chciałbym żebyś poznała moich rodziców. Czy zechciałabyś ze mną do nich pojechać? Uwierz mi że bardzo pragną Cię poznać - patrzył jej prosto w oczy, które teraz wydawały mu się być w kolorze szafiru.
- Piotr.. - widziała w jego oczach tę nutkę niepewności oraz stuprocentowy wyraz miłości - No pewnie że chciałabym ich poznać głuptasie.. Tylko trochę się boję.. A co jak mnie nie polubią?
- Ciebie nie da się nie polubić misiu - na jego twarzy zagościł łobuzerski uśmiech, ten który Hana kochała najbardziej - Co powiesz na to żebyśmy pojechali w środę, po twojej wizycie kontrolnej i wrócili na przykład w piątek? Weekend mielibyśmy dla siebie.. - przy ostatnim zdaniu puścił jej oczko.
- Ty nie masz za dobrze w tej pracy? Możesz sobie brać ot tak sobie kiedy chcesz urlop? No ja chyba sobie z tym naszym dyrektorem porozmawiam - dała mu kuksańca w bok - Tak w ogóle to gdzie mieszkają twoi rodzice?
- W Krakowie
- O no proszę, więc wychowałeś się w Krakowie?
- Tak, mieszkałem tam od urodzenia. Wiesz już ze w Warszawie mieszkam dopiero od około dwóch lat.
- No proszę, dobrze wiedzieć co nieco o swoim.. - na sekundę się zacięła co nie uszło jego uwadze  - o swoim mężczyźnie.. - dodała już nieco speszona. Nie chciała się zagalopować i powiedzieć narzeczonym gdyż ostatnio dość często o tym rozmyślała. Jak by wyglądał ich ślub.. dzieci.. wspólne życie jako szczęśliwe małżeństwo. Wiedziała tylko jedno, przy nikim już nie mogłaby być szczęśliwa oprócz przy Piotrze. Ich miłość jest miłością od pierwszego wejrzenia, coś w co wcześniej uważała za kompletne bzdury. Zawsze była zdania że zakochanie to proces długotrwały i wymagający dużo pracy obydwu stron.. A ona się zakochała dosłownie na pstryknięcie palcami.
- Boisz się czegoś? - mężczyzna zadał to pytanie kompletnie wybijając ją z stanu rozmyślenia
Pochyliła się nad nim, w tym momencie stykali się czołami i wzajemnie czuli swoje przyśpieszające oddechy
- Boję się że cię stracę
- Obiecuję że nigdy cię nie zranię.. Hana jesteś dla mnie najważniejszą osobą na świecie, życie bez ciebie nie miało by najmniejszego sensu - mówił to z ogromnym spokojem, dziewczyna wiedziała że płynie to prosto z jego serca. Po chwili oboje usnęli, śniąc o wspaniałej wspólnej przyszłości..


Cudem udało mu się wyjść z sypialni nie budząc blondynki. Zamknął drzwi od ich sypialni i poszedł do łazienki. Raz - dwa się ubrał, narzucił na siebie płaszcz, wziął klucze i dosłownie na paluszkach wyszedł z mieszkania. Udał się do najlepszej piekarni w Warszawie. Kupił świeży chleb, oraz przepyszne croissanty które musiały być dosłownie przed chwilą wyjęte z pieca bo były strasznie gorące. Wczoraj specjalnie sprawdzał jeszcze zapasy w lodówce, ale było całkiem nieźle więc wyprawa do supermarketu była niepotrzebna. Wracając do auta, zobaczył na ulicy starszą kobietę, która sprzedawała róże.
- Dzień dobry, jakim cudem o tej porze roku pani sprzedaje takie piękne róże?
- Witam, a widzi pan.. we własnym ogrodzie to o każdej porze roku wszystko wyrośnie, a jak jeszcze się o to dba..
- Niech pani mi wierzy że byłem w wielu kwiaciarniach w Warszawie i tak ślicznych  tam nie zastałem.. A moja kobieta uwielbia te kwiaty
- To pana małżonka ma świetny gust. Podobno jak kobieta lubi róże to jest bardzo namiętna i gorąca w uczuciach a zarazem bardzo wrażliwa i łatwo ją zranić.. W takim razie ile mam panu zapakować?
- Hm.. zawsze mam problemy ile tych kwiatów wziąć..
- Zapakuję siedem, to zrobi się taki śliczny bukiecik
- O tak! Idealnie - kiedy tak chwilkę stał spojrzał na zegarek i lekko się zdenerwował.. Bał się że nie zdąży wrócić i wszystkiego przygotować zanim Hana się obudzi. Było już wpół do ósmej..
- Proszę bardzo, żona na pewno się ucieszy - staruszka wręczyła mu ślicznie obwiązany bukiecik
- Bardzo pani dziękuję - uśmiechnął się i wręczył kobiecie banknot - Reszty nie trzeba! - dodał i biegiem udał się do samochodu.
Żona… jak to pięknie brzmi… na dodatek jego żona… Dziś w nocy usłyszał jak się zająknęła mówiąc kim dla niej jest. Może to znak? Oczywiście myślał już o tym od samego początku.. Ale na razie odrzucał od siebie te myśli. Sam uważał ten pomysł za szalony, żeby po tak krótkim związku brać od razu ślub. Szalony w sensie zbyt szybki, chociaż on tego pragnął jak niczego innego. Bał się po prostu że ukochana uzna go za jakiegoś szaleńca. Tylko to wstrzymywało go jak na razie, od poproszenia ją o rękę.
Zaczął też myśleć o jutrzejszej uroczystości, gdyż oficjalnie wypadają jej 28 urodziny. Co prawda prosiła go żeby już nie robił jej żadnych prezentów w związku z tym samochodem, więc kupił tylko drobiazg, który miał nadzieje że jej się spodoba.
Kiedy wszedł do mieszkania, z ulgą stwierdził że blondynka jeszcze śpi. Udał się do kuchni i zaczął przygotowywać prawdziwie królewskie śniadanie. To właśnie dlatego udał się z rana na miasto. Obiecał sobie, no i przede wszystkim Hanie, że od teraz nigdy w życiu nie wypuści ją z domu bez pełnowartościowego posiłku. Po prostu będzie pilnował żeby jadła. Może brzmi to banalnie, ale nawet Wiktoria mu w tym aspekcie zwróciła uwagę. Kiedy wszystko było gotowe, wziął tacę z jedzeniem i udał się do sypialni.
- Hana.. kochanie - podstawił tacę na szafce nocnej i pochylił się nad jej uchem - Zrobiłem ci królewskie śniadanie
- Mmmm.. czyżby śniadanie do łóżka? - na sekundę przywarła do niego ustami
- Ty chyba masz ze mną za dobrze - zaśmiał się i położył obok niej
- Ojej! Ja sama tyle przecież nie zjem.. - zaczęła marudzić kiedy tylko zobaczyła ilość jedzenia na tacy - Jakie piękne róże!
- Zjesz zjesz.. Już na tego dopilnuje - pogroził jej palcem
- Mmm ale jak to wszystko ślicznie pachnie.. A wygląda jeszcze lepiej..  - zaczęła powoli jeść. Piotr bawił się jej włosami. Do pracy miał dopiero na 10 więc nigdzie się nie spieszył. Spojrzał na okno. Warszawa była opatulona mgłą, mogło być maksymalnie 18°C. Był 12 października. Pomyślał jak ten czas szybko leci..
- O czym myślisz?
- Ubolewam, że muszę iść do pracy, a dziś bardzo chętnie zostałbym w domu - zrobił smutną minę
- Chciałoby ci się samemu siedzieć w domu? - Hana postanowiła się z nim trochę podroczyć
- A panienka to się gdzieś wybiera? - zapytał, siląc się na ostry ton
- No na pewno nie zamierzam siedzieć w domu..
- Słucham? Już ją ci przemówię do rozumu - zwinnie odstawił tace na podłogę i namiętnie pocałował ukochaną, nie dając jej nawet złapać oddechu. Uwielbiał się z nią całować.. Jej usta zdawały się być idealnie dopasowane do jego ust. Za każdym razem w takiej chwili oboje wędrowali do krainy w której byli tylko oni.. Czas wtedy stawał w miejscu.
- A tak na poważnie? - oderwał się od niej po chwili żeby złapać oddech. Hana dyszała jakby właśnie przebiegła maraton..
- Lena dziś nie ma dyżuru więc jedziemy z nią i z Felkiem na małe zakupy. W sumie to dobrze się składa, muszę sobie kupić jakąś ładną sukienkę skoro mam poznać twoich rodziców - powoli wracał jej normalny oddech. Była pewna że gdyby w tym momencie ktoś zmierzył jej ciśnienie to złapałby się za głowę. Jak nic z tym człowiekiem nabawi się nadciśnienia.
- Hm... okej, ale proszę cię żebyś się nie przemęczała. I jak już coś kupisz to zostaw to później w bagażniku, ja jak wrócę to to wniosę. Uważaj na ramię, nie dźwigaj za dużo - opuszkami palców dotknął jej policzka
- Tak jest panie doktorze
Zadzwonił telefon. Piotr wstał i poszedł do przedpokoju. Po przeszukaniu prawie wszystkich kieszeni płaszcza udało mu się odebrać..
- Gawryło, słucham
- Ech.. a jak ciśnienie?
- Dobrze, będę za 20 minut - rozłączył się i wszedł z powrotem do sypialni. Hana od razu po jego minie wywnioskowała że dzwonili ze szpitala.
- Muszę jechać, mój pacjent…
- Piootr, przecież wiem jak to jest być lekarzem. Leć, nie tłumacz mi się - odparła
- Będę po 18.. może uda mi się wyrwać trochę wcześniej - z ogromnym poczuciem smutku z powodu rozstania na te długie godziny, pocałował ją w usta. Tym razem bardzo skromnie i subtelnie.. - Uważaj na siebie, proszę - ostatni raz pocałował ją w czoło i szybkim krokiem wyszedł z mieszkania.
Hana dokończyła śniadanie i poszła do kuchni posprzątać. Kiedy zmywała naczynia, dostała SMS-a, nie było to więcej jak 20 minut po wyjściu Gawryły
"Zapomniałem tylko dodać że bardzo Cię kocham"
"Ja chyba Ciebie też.. Jedź do tego szpitala, bo bez ciebie nie dają sobie rady mój niezastąpiony mężczyzno"
"Już dotarłem, wszyscy się pytają o moją niezastąpioną kobietę"
"Szybko strasznie, ciesz się ciołku że mnie nie było w tym aucie bo byś miał niezłe kazanie"
W międzyczasie zadzwoniła Lena. Dziewczyny umówiły się, że Hana podjedzie po nią i Felka o 12. Miała jeszcze ponad półtorej godziny więc powoli zaczęła się szykować. Zmieniła opatrunek, ładnie się ubrała, nałożyła makijaż, rozczesała włosy. Około 11 wyszła z mieszkania i wesoło podśpiewując skierowała się w stronę samochodu.