czwartek, 31 lipca 2014

Opowiadanie 1. część VI


Obudziła się z okropnym bólem głowy. Spojrzała na zegarek - było w pół do dwunastej. Zaczęła intensywnie myśleć, jednak nie mogła sobie przypomnieć o której godzinie się kładła. Nagle ją olśniło - Piotr! Przecież był wczoraj u niej, rozmawiali. Musiała w końcu zasnąć na jego kolanach. Podniosła się z łóżka i przejrzała w lustrze. Wyglądała okropnie. Weszła do salonu i pierwsze co jej rzuciło się w oczy to jej biedny przyjaciel śpiący na o wiele na małej na niego kanapie. Zrobiło jej się go żal, a zarazem była wzruszona, że postanowił z nią zostać. Po cichu poszła do łazienki i wzięła długi prysznic. Kiedy udało jej się jako tako ogarnąć wróciła do sypialni, włożyła jakieś luźne ubranie i poszła do kuchni. Zaczęła robić śniadanie. Kiedy tylko skończyła wróciła do Piotra. Spał w tak śmiesznej pozie że Hana zrobiła mu zdjęcie. Pochyliła się nad nim i cicho powiedziała
- Piotr!.. Piotruś! wstawaj, zrobiłam śniadanie
Ten otworzył oczy, zobaczył ją nad sobą. Z początku myślał że to sen, jednak po chwili wróciły mu wspomnienia z wczoraj.
- Hej Hana -jego serce znowu dostało palpitacji, była tak blisko - Przepraszam że zostałem na noc, ale wczoraj nie miałem serca ciebie tak zostawić
- Żaden problem, przestań - powiedziała i po chwili dodała - To ja mam wyrzuty sumienia że musiałeś spać na tej niewygodnej kanapie. Chodź na te śniadanie - pociągnęła go za rękę
- Śniadanie? Przecież nie lubisz gotować - dobrze ją znał - No ale już idę, daj mi 5 minutek
- Mam gościa to wypadałoby coś przygotować - zaśmiała się
Już po chwili jedli razem śniadanie. Piotr był zdziwiony że zwykłe kanapki mogą aż tak smakować. Widocznie to dzięki temu że zrobiła je akurat Hana. Spojrzał na nią. Miała dość niewyraźną minę, od razu spytał:
- Coś się stało?
- Głowa mnie strasznie boli - powiedziała ze smutkiem
- Kac morderca nie ma serca - Piotrowi zachciało się śmiać, była taka delikatna
- Haha, ty mi lepiej powiedz jak ty to robisz że jesteś jak ze stali - Hana udała obrażoną
- Lata praktyki - powiedział i po chwili oboje wybuchli śmiechem
- To jakie mamy plany na dziś? - spytała po chwili Hana, mając nadzieje że i ten dzień spędzą razem
- O 14 jedziemy obejrzeć samochód - odparł Gawryło - Ale wcześniej będę musiał jechać do siebie chociaż się przebrać
- Okej - Kobieta uśmiechnęła się, dzień zapowiadał się wspaniale
Kiedy zjedli, Piotr pojechał do siebie. Wszedł do mieszkania które wydawało mu się dziwnie obce, być może z powodu że ostatnio dość często przesiadywał u Hany. Jego myśli wciąż krążyły wokół niej, poszedł wziąć prysznic i szybko przebrał się w świeże ciuchy.  Pomyślał o przyszykowanej niespodziance A co jeśli auto się jej nie spodoba? Zamyślony wrócił z powrotem pod tak dobrze mu znany blok. Hana już czekała na niego przed klatką. Na jej widok zatkało mu dech w piersiach. Wyglądała tak pięknie!  Włosy oczywiście miała rozpuszczone w lekkim nieładzie co tylko dodawało jej uroku. Piotr wysiadł i pocałował ją w policzek, jak to mieli w zwyczaju na powitanie. Wiedział że już się dziś widzieli, lecz żadna siła nie mogła go powstrzymać
- To co jedziemy? - dodał pospiesznie
- Jedziemy - uśmiechnęła się tylko
Nie jechali długo, po około 15 minutach zajechali pod dość duży dom na przedmieściach Warszawy. Z pewnością można to było nazwać willą, widać było że mieszkają tutaj zamożni ludzie. Hana spojrzała pytająco na Piotra
- Jesteśmy
- Tutaj mamy kupić samochód?
- To dom mojego kuzyna, nazywa się Szymon i tak się składa że ma auto na sprzedaż - odpowiedział - Chodź idziemy - uśmiechnął się
Wysiedli i wcisnęli dzwonek. Po chwili z domu wyszedł dość niski mężczyzna, miał na oko około 40-stki. Pierwsze co rzuciło się Hanie w oczy to jego gęste, brązowe włosy, takie same jakie miał Piotr.
- Cześć Piotrek! Jak zwykle punktualny - uśmiechnął się serdecznie i otworzył im furtkę
- Cześć Szymon - mężczyźni uścisnęli sobie dłoń - Pozwól że ci przedstawię, to jest Hana Goldberg moja przyjaciółka.
- Miło mi, Szymon Gawryło - mężczyzna ucałował kobietę w dłoń
- Mnie również  - Hana zaczerwieniła się a Piotr poczuł się lekko zazdrosny
- Chodźcie pokażę wam auto - powiedział gospodarz i zaprowadził ich do garażu
Hana była zdumiona. W garażu znajdowało się co najmniej pięć aut, i to jakich! Podeszli powoli do czarnego Volvo, na które Hana wcześniej nie zwróciła uwagi. Szymon zaczął im wszystko wyjaśniać co i jak. Hanie bardzo się on podobał, jednak bała się spytać o cenę. Na takie auto na pewno nie było ją stać. Zastanawiała się jeszcze, skąd Piotr wiedział jak wygląda samochód jej marzeń. Po chwili Szymon daj jej kluczyki tłumacząc żeby się przejechała. Wraz z Piotrem wsiedli do auta. Pierwszy raz to ona miała prowadzić, jednak on nic nie mówił, uśmiechał się tylko niewinnie. Odpaliła i wyjechała na drogę. Ach! Samochód śmigał jak marzenie. Piotr ukradkiem patrzył jak Hana się zachwyca. W głębi duszy musiał przyznać że była całkiem niezłym kierowcą. Kiedy wrócili pod dom Szymona, spytał:
- No i jak?
- Nie no samochód mega - Hana nie mogła przestać się zachwycać
- Kupujesz? - zapytał niewinnie
- To chyba nie na moją kieszeń - odparła Hana starając się ukryć smutek - A ty co sądzisz? - zapytała
- Niezły - odparł tylko
- Niezły? No tak ty masz przecież swoje BMW - mówiąc to dała mu kuksańca w bok. Ten pokazał jej język niczym pięciolatek.
Wysiedli z auta. I skierowali się w stronę Szymona który czekał na nich pod garażem.
- I jak? - zagadał przyjacielsko
- Świetny -odparła Hana i po chwili dodała - Słuchaj Szymon jaka jest cena? - musiała w końcu zadać to pytanie. Szymon speszony powiedział jej kwotę, dziewczyna wiedziała że i tak bardo dużo opuścił jednak w tej chwili miała zaledwie połowę tej sumy. Wiązało się to też z tym że ledwie miesiąc temu musiała kupić mieszkanie. Piotr przyglądał się jej uważnie. Starał się zgadnąć o czym myśli. Gospodarz zaprosił ich do środka i zaproponował coś do picia. Rozmawiali tak we trójkę przy herbacie. Hana dowiedziała się że Szymon jest prawnikiem i to jednym z najlepszych w Warszawie. Pomyślała że widocznie jest to u nich rodzinne, Piotr też był najlepszym chirurgiem w Leśnej Górze. Po chwili wpadła na pewien pomysł..
- Słuchaj Szymon, szukam w Polsce brata.. Byłam już w urzędzie jednak tam nie chcieli mi pomóc. Może orientujesz się co mogę zrobić, gdzie się udać żebym go znalazła?
- A wiesz może jak się nazywa? Albo znasz datę urodzenia?
- Niestety nazwiska nie, ale datę urodzenia znam - Hanie wróciła nadzieja. Odkąd przyjechała starała się zdobyć jakieś informacje o swoim bracie. Wszelkie próby jednak kończyły się niepowodzeniem.
- Hm.. zostaw mi tutaj jak najwięcej informacji o nim. Mam pewne znajomości, spróbuje coś załatwić. Całej rozmowie przysłuchiwał się Piotr. Od początku zauważył jak Szymon patrzy na Hanę. Był wściekły, jednak nie mógł nic zrobić. Kiedy usłyszał że jego kuzyn ma jej pomagać aż się w nim zagotowało. Około 17 na szczęście się zbierać. Hana obiecała że odezwie się w sprawie auta, pożegnali się i wsiedli do BWM Piotra.
- Jak się czujesz? - spojrzał na nią zatroskany
- Lepiej, głowa już mniej boli
- No to na co masz teraz ochotę? - uśmiechnął się zawadiacko
- Szczerze? - uśmiechnęła się - Na spacer - wiedziała że Piotr nie lubił takiej formy rekreacji ale było to pierwsze co przyszło jej na myśl
Piotr zaklął się w duchu. Nie lubił chodzić, jeżeli już to wolał biegać. Ale dla niej wszystko. Być może był to dobry moment żeby powiedzieć jej do końca całą niespodziankę.
Pojechali nad Wisłę. Zostawili samochód i poszli nad sławną Warszawską plażę pod mostem Poniatowskim. Chwile pospacerowali i usiedli na piasku. Był dopiero początek września, jednak wieczór był już dość chłodny. Piotr zauważył gęsią skórkę na rękach Hany i pospiesznie zdjął marynarkę.
- Trzymaj, przecież widzę że ci zimno
- Dzięki - Hana pośpiesznie ją na siebie włożyła. Nie znosiła zimna. Nie wiedziała jak ona przeżyje zimę, w Izraelu nawet nie ma takiej pory roku. Po chwili odurzył ją zapach jego perfum. Marynarka pachniała tak wspaniale! Piotr zaczął się śmiać. Marynarka była na nią o wiele za duża i Hana wyglądała w niej komicznie. Szybko pstryknął jej zdjęcie, a ta tylko spojrzała na niego wilkiem. Nic nie mówili, tylko patrzyli na zapadającą w sen Warszawę. Po pewnym czasie Piotr zaczął:
- Słuchaj Hana, co do tego samochodu.. - ta nie dała mu skończyć tylko powiedziała
- Trafiłeś z tym autem, nie powiem że nie - uśmiechnęła się - Ale skąd wiedziałeś?
Piotr ucieszył się w duchu i zapamiętał że musi podziękować Lenie, lecz Hanie na razie postanowił nie wyjawiać swojej tajemnicy skąd wiedział. Teraz czekało go jednak najgorsze. Po chwili namysłu zagrał w otwarte karty.
- Hana ja już ten samochód dla ciebie kupiłem - mówiąc to wręczył jej kluczyki - To dla ciebie, tylko proszę nic nie mów.
Dziewczynę zamurowało. Kupił jej samochód... Samochód o jakim marzyła. Nie wiedziała co ma o tym myśleć.. Po chwili się odezwała:
- Piotr to wykluczone, ja nie mogę tego przyjąć.
Namawiał ją przez dobre 20 minut, jednak ona była nieugięta. Miał jeszcze plan B i pomyślał że to chyba jego ostatnia szansa.
- Pójdźmy na kompromis. Wiem że za niecały miesiąc masz urodziny, tak więc potraktuj to jako przedwczesny prezent urodzinowy. Proszę zgódź się - zrobił maślane oczy.
Hana nie miała serca mu odmówić. Jednak wiedziała że ludzie nie kupują ot tak sobie w prezencie samochodów.  Zrobił tak smutną minę że aż zabolało ją serce i po chwili namysłu cały czas patrząc w jego piękne zielone oczy odpowiedziała:
- Zgoda, ale obiecaj że nie zrobisz mi więcej takich prezentów. Nawet nie chcę myśleć ile cię to kosztowało. - Mówiąc to wstała i kiedy on uczynił to samo, przytuliła go. - I dziękuje - szepnęła cicho.
Piotr ucieszył się jak nigdy wcześniej. Kiedy go przytuliła ugięły się pod nim kolana. Uśmiechnęła się przy tym tak pięknie, że aż zakręciło mu się w głowie. Cała jego wcześniejsza złość na Szymona w jednym momencie wyparowała.
Spojrzeli na zegarek - dochodziła 18. Hana przypomniała sobie że przecież ma jutro dyżur, a jeszcze odczuwała skutki wczorajszej imprezy. Wrócili do samochodu i podjechali pod blok blondynki. Piotr zauważył że kobieta przez cały czas trzyma otrzymane kluczyki w ręku. Zaczął nieśmiało:
- Jutro po twoim dyżurze możemy po niego pojechać jak chcesz. O której kończysz?
- O 16 - odparła
- A czy rano też mogę po ciebie przyjechać? - zapytał
- Piotr! - powiedziała tak stanowczo że aż się wystraszył. - Wyspałbyś się w końcu, o mnie się nie martw, dam sobie radę. - Widząc jego minę tylko dodała - Zalecenie lekarza - oboje wybuchli śmiechem. Wysiedli pod jej blokiem i pożegnali się tradycyjnym buziakiem w policzek. Hana podziękowała jeszcze za wspaniale spędzony dzień i udała się na górę. Piotr stał jeszcze chwilę pod blokiem i czekał aż w tak dobrze mu znanym mieszkaniu numer 141 na dziesiątym piętrze zapali się światło. Wrócił do samochodu i w czasie drogi do domu przypomniał sobie że Hana przecież nie oddała mu marynarki. Wyciągnął telefon i przypadkowo otworzył zdjęcie które udało mu się dziś zrobić. Uśmiechnął się pod nosem i po chwili ustawił je sobie na tapecie.

środa, 30 lipca 2014

Opowiadanie 1. część V



- Heej! - powiedziała Wiki witając ich w drzwiach
- Cześć jubilatko, wszystkiego najlepszego- Hana przywitała się i wręczyła dziewczynie prezent
- Dzięki Hana nie musiałaś - Wiktoria uśmiechnęła się i ją przytuliła
- Hej Wiki, wszystkiego dobrego - Wtrącił się Piotr wręczając dziewczynie bukiecik kwiatów. Hana od razu zauważyła że był co najmniej o połowę mniejszy od tego co ona dostała.
- Dzięki Piotr, zapraszam do środka - Consalida zaprowadziła ich do salonu gdzie było już sporo gości
- Chyba zebrałaś tutaj połowę szpitala- zażartował Piotr - A kto w takim razie sprawuje dyżur?
- Już o to się nie martw - dziewczyna puściła mu oczko
Usiedli na kanapie obok Leny. Hana w ostatnim czasie bardzo się z nią zaprzyjaźniła, często rozmawiały razem w szpitalu. Zaczęły rozmowę o jakiś babskich rzeczach dlatego Piotr postanowił udać się do kuchni spytać się czy może w czymś pomóc. Po drodze zatrzymała go Wiki
- Piotr proszę cię powiedz mi szczerze, coś między wami jest?
- Niee Wiki, jesteśmy przyjaciółmi - powiedział smutno co nie uszło jej uwadze
- Na kilometr widać że ona ci się podoba, może jej to powiedz? Zresztą myślę że ty też ją kręcisz  - młoda lekarka chciała go jakoś pocieszyć
- Nie chcę psuć tego co jest między nami - powiedział szczerze Piotr i lekko się uśmiechnął - Ale dziękuje za troskę
- Pamiętaj że zawsze możesz na mnie liczyć - Wiktoria odwzajemniła uśmiech - Pomożesz mi z tym? - mówiąc to wskazała na pudełko wypełnione różnymi rodzajami alkoholu.
- No to widzę że dzisiaj zabawa na całego - mruknął entuzjastycznie Piotr i wziął od niej pudło.
Kiedy wrócił do salonu wszyscy zaproszeni byli już obecni. Hana pomagała Agacie zapalać świeczki.
Po zaśpiewaniu "Sto Lat" Wiktoria zdmuchnęła wszystkie świeczki na raz i poczęstowała gości tortem. Kiedy wszyscy już zjedli, włączyła muzykę i zaczęła się zabawa. Piotr wziął dwa drinki i podszedł do Hany.
- Może zatańczymy? - powiedział wręczając jej drinka
- Chętnie, dzięki - odpowiedziała z uśmiechem patrząc na tańczących już Lenę i Witka
Przyjęcie było bardzo udane. Wszyscy świetnie się bawili. Hana złapała świetny kontakt z Przemkiem, bardzo miło im się rozmawiało. Około północy blondynka podeszła do Piotra i grzecznie spytała czy mogą już się zbierać.
- Coś się stało? -zapytał
- Niee, po prostu jestem zmęczona, miałam dzisiaj bardzo ciężki dyżur.
Pożegnali się i wsiedli do taksówki. W czasie drogi rozmawiali, humor bardzo im dopisywał przez co, co chwila wybuchali śmiechem. Kiedy dojechali pod jej blok, Piotr grzecznie otworzył Hanie drzwi. Ta kiedy wysiadała, lekko się zachwiała i gdyby Piotr w ostatniej chwili jej nie złapał z pewnością by upadła.
- Wszystko w porządku? - spytał zaniepokojony
- Taak, widocznie wypiłam o jeden drink za dużo  - blondynce zrobiło się głupio, chciała jak najszybciej znaleźć się w domu.
- Odprowadzę cię do drzwi, bo mi się jeszcze po drodze gdzieś zgubisz - powiedział Piotr zatroskany, uśmiechając się zawadiacko, Hanie jeszcze bardziej zmiękły kolana.
- Udam że tego nie słyszałam - blondynka chciała udać obrażoną, jednak po chwili tylko odwzajemniła uśmiech.
Piotr wziął ją pod rękę i weszli na górę. Pod drzwiami chciał tak jak zawsze pożegnać się buziakiem w policzek,  jednak Hana go uprzedziła
- A może wejdziesz do środka? - zaproponowała nieśmiało. Piotrowi serce zaczęło bić szybciej.
Zgodził się, weszli do mieszkania i usiedli w salonie. Hana zaproponowała coś do picia, jednak on grzecznie odmówił. Usiedli i zaczęli rozmawiać. Śmiali się w niebogłosy. Tak dobrze się rozumieli.  Mimo że dochodziła już godzina druga, jej zmęczenie uszło w niepamięć. Blondynka w pewnym momencie położyła się na kanapie kładąc głowę na kolanach Piotra. Wiedziała że to już przekracza granicę tylko "przyjaźni" pomiędzy nimi, jednak nie mogła się powstrzymać. Mężczyznę od razu odurzył zapach jej pięknych włosów. Odgarnął jeden niesforny kosmyk i włożył go jej za ucho. Dziewczyna uśmiechnęła się z wdzięcznością. Co chwila odpływała w jego zielonych oczach, widziała teraz jego twarz z doskonałej perspektywy. Kiedy zaczęli rozmawiać o dzieciństwie Piotra, Hana nie wiedząc kiedy całkowicie odpłynęła i zasnęła.
Gawryło kiedy tylko zobaczył, że blondynka zasnęła uśmiechnął się pod nosem. Wyglądała tak pięknie i niewinnie. Zastanowił się co ma zrobić. Było już w pół do trzeciej a i tak musiałby wezwać taksówkę.
Wziął Goldberg na ręce - nie miał serca jej budzić i zaniósł do sypialni. Przykrył ją troskliwie kołdrą i przymknął drzwi. Miał tylko nadzieje że Hana nie będzie zła że dzisiaj u niej przenocuje. Nie miał serca zostawiać jej samej, poza tym i tak jakby wrócił do domu, myślałby tylko o niej. Położył się na lekko za krótkiej kanapie, przykrył się kocem i zaczął rozmyślać.. O jutrzejszej niespodziance, o tym co jest między nimi i co do niej czuje. Hana była dla niego jak narkotyk. Uzależnił się i sam nie wiedział co by zrobił gdyby ją stracił…

poniedziałek, 28 lipca 2014

Opowiadanie 1. część IV


Zdecydowała się kupić to mieszkanie. Z pomocą Piotra w ciągu tygodnia się tam wprowadziła. Zostało jej tylko dokupić kilka mebli, ale obiecała sobie że zrobi to w któryś wolny weekend. Co do Piotra.. no właśnie… przez cały czas byli prawie że nierozłączni. Codziennie jeździli razem do szpitala, kiedy mieli wolną chwile wykorzystywali ją na kawę i rozmowę w lekarskim. Po pracy też codziennie się spotykali niczym nastolatki po szkole. Piotr dokładniej pokazał Hanie Warszawę, co wieczór też razem biegali. W ciągu niecałego miesiąca bardzo się zaprzyjaźnili. Pod koniec sierpnia organizowała się impreza. Wiktoria miała urodziny i chciała urządzić przyjęcie. Zaprosiła wszystkich znajomych, w tym Piotra i Hanę. Od początku czuła że coś między nimi jest, jednak kiedy tylko zaczynała rozmowę z Piotrem, ten odpowiadał że to tylko przyjaźń. Instynkt podpowiadał jej że oboje coś do siebie czują, jednak żadna ze stron nie chce się przyznać. Widziała jak Piotr patrzy na Hanę, w szczególności jak ta się uśmiecha.. Jej uwadze nie przeszło również to jak Hana odpływa w oczach Piotra. Miała szczerą nadzieję że po imprezie coś między nimi zaiskrzy.
Przyjęcie zaczynało się o 20 w piątek. Tego dnia Piotr jak co dzień wyszedł z Haną ze szpitala chcąc odwieźć ją do domu. Ta już mu nawet chciała się dokładać do benzyny, jednak on stanowczo odmawiał. Podziwiał ją za to wielkie serce które okazuje nie tylko jemu, ale też swoim pacjentkom.
W znakomitych humorach wsiedli do czarnego BMW. Podczas drogi rozmawiali na różne tematy, między innymi umówili się że Piotr przyjedzie po nią o 19, zostawi pod jej blokiem samochód i taksówką pojadą do hotelu rezydentów. Hana po chwili sobie o czymś przypomniała..
- Słuchaj Piotr doszłam do wniosku że powinnam sobie w końcu kupić jakiś samochód.
- Hana ile razy już ci mówiłem że zawsze możesz po mnie zadzwonić to cię zawiozę gdzie tylko chcesz
- Nie chcę żebyś był moim szoferem - udała obrażoną i po chwili oboje wybuchli śmiechem. Piotr zachwycał się jej urodą. To że się w niej zakochał, wiedział od ich pierwszego spotkania. Cieszył się że byli przyjaciółmi i mogli spędzać ze sobą czas. W głębi serca chciał czegoś więcej, jednak bał się odrzucenia. Nie mógłby przeżyć nawet dnia bez chociażby usłyszenia jej głosu. Z zamyślenia wyrwał go jej głos.
- Co mi się tak przyglądasz? Jestem gdzieś brudna? - uśmiechnęła się tylko szeroko a Piotr poczuł motylki w brzuchu.
- Niee, ładnie dziś po prostu wyglądasz - odwzajemnił uśmiech patrząc w jej błękitne oczy.
- Haha, jak co dzień. Ale dziękuje, i patrz na droge! - dodała siląc się na ostry ton
- A co do tego samochodu to rozejrzę się za czymś idealnym dla ciebie -zaczął niepewnie
- Super, kochany jesteś - odparła
W tym samym momencie podjechali pod jej blok. Piotr wysiadł i jak to miał w zwyczaju, otworzył jej drzwi.
- To jestem po ciebie o 19 - uśmiechnął się zawadiacko, wsiadł do samochodu i odjechał. Hana stała tak jeszcze przez chwilkę, patrząc jak odjeżdża. Nie chciała żeby się z nim rozstawał, mimo tego że mieli się zobaczyć za niecałe dwie godziny. Rozumiała co to oznacza, kiedy tak odpływała w jego zielonych oczach często czuła motylki w brzuchu. Podniosła głowę i spojrzała w niebo. Nad Warszawą powoli zaczynało się ściemniać. Weszła do mieszkania i nie mogła choć na chwilkę nie przystanąć i popatrzeć na widok za oknem. Jednak kiedy spojrzała na zegarek szybko uświadomiła sobie że najwyższy czas się ogarnąć. Poszła pod prysznic, następnie około 20 minut spędziła przed szafą wybierając sobie odpowiedni strój. Postanowiła założyć lekką czerwoną sukienkę i do tego czarny żakiecik na wypadek jakby było jej zimno. Poszła do łazienki poprawić fryzurę i makijaż. W tej samej chwili kiedy skończyła, rozległ się dzwonek do drzwi. Pobiegła szybko otworzyć, nie mogła się już doczekać kiedy zobaczy Piotra. Kiedy w końcu go ujrzała serce zabiło jej szybciej. Wyglądał tak przystojnie! Miał na sobie czarną koszulę i czerwone spodnie. Od razu odurzył ją zapach jego wspaniałych perfum. Do tego trzymał bukiet czerwonych róż w dłoniach. Nieśmiało zaczął..
- Proszę to dla ciebie - wręczył jej bukiet.
- Dziękuje bardzo - Hana uśmiechnęła się od ucha do ucha i wpuściła go do środka.
- Widzę że kolorystycznie jesteśmy tak samo ubrani - Piotr zaczął się śmiać
Hana spojrzała w lustro. Rzeczywiście kolorystycznie idealnie się dobrali. Zaśmiała się
- Jesteś gotowa? Jest punkt 19
- Tak, poczekaj wezmę jeszcze tylko prezent dla Wiki - Hana weszła do salonu. Piotr w końcu mógł zobaczyć ją w pełnej kreacji. Aż mu zatkało dech w piersi. Wyglądała prześlicznie.
- Gotowa - powiedziała Hana i zaczęła zakładać swoje czarne szpilki
- Pięknie wyglądasz - powiedział Piotr
- Dzięki Piotruś, ty też nie jesteś niczego sobie - Puściła mu oczko
Wyszli przed blok i wsiedli do czekającej już na nich taksówki. W czasie podróży Piotr tylko wspomniał jej że znalazł fajne auto na sprzedaż i jutro jak tylko się wyśpią to pojadą je zobaczyć.
- Powiedz chociaż jakiej marki - zapytała Hana
- To będzie niespodzianka, ale wiem że ci się spodoba - odparł pewny siebie
Kiedy dojechali na miejsce, zapłacił za taksówkę i jak dżentelmen otworzył kobiecie drzwi. Hana wzięła go pod rękę i ruszyli w kierunku hotelu rezydentów.  Piotr miał tylko nadzieje że Hana nie usłyszy że jego serce właśnie dostało palpitacji..

niedziela, 27 lipca 2014

Opowiadanie 1. część III


Hana obudziła się o siódmej. W nocy śnił jej się nie kto inny jak Piotr. Dziwnie się czuła, znała go niecałe dwa dni a już się jej śnił po nocach. Wstała i poszła pod prysznic. Zastanawiała się czy przypadkowo nie posunęła się za daleko. Bała się że mężczyzna jeszcze coś sobie o niej pomyśli. Wczoraj wieczorem chciała do niego zadzwonić, spytać się czy nie pomyślał sobie czegoś o tym pożegnaniu. Jednak szybko zrezygnowała - zapomniała że nawet nie wymienili się numerami. Zamyślona zaczęła się ubierać. Przypomniała sobie ze dzisiaj musi dać znać Łukaszowi co w sprawie mieszkania. Od razu wiedziała że kupi to mieszkanie, bardzo jej się spodobało. Kiedy już udało jej się dobrać jakieś ubrania zamówiła śniadanie do pokoju. Na spokojnie zjadła i spojrzała na zegarek - dochodziła 8. Nie chcąc się spóźnić pierwszego (w sumie już drugiego) dnia do pracy zamówiła taksówkę, poprawiła fryzurę, nałożyła makijaż, założyła wygodne balerinki i wyszła przed hotel pooddychać świeżym powietrzem. Kiedy tylko wyszła jej wzrok przykuło czarne BMW. Od razu przeniosła wzrok na kierowcę, jednak samochód miał przyciemniane szyby. Nagle drzwi się otworzyły, z auta wysiadł nie kto inny jak Piotr. Podbiegł do niej jak na skrzydłach i leciutko pocałował w policzek. Odurzył ją zapach jego perfum
- Cześć - powiedział wesoło
Hane zamurowało, nie spodziewała się go tutaj. A co dopiero nie spodziewała się takiego powitania. Piotr widząc jej minę nieśmiało powiedział
- Pomyślałem sobie że pewnie będziesz jechała taksówką, a że byłem w pobliżu to pomyślałem, że możemy jechać razem.
- Jejku Piotr dziękuje ci bardzo, naprawdę nie musiałeś - Hana nie wiedziała co powiedzieć
- Nie ma sprawy, wsiadaj - mówiąc do otworzył jej drzwi jak na dżentelmena przystało.
Kiedy już wsiadł Hana zaczęła rozmowę
- Zaparkowałeś w tym samym miejscu, że aż mam wrażenie iż wcale stąd nie odjeżdżałeś - powiedziała z uśmiechem
- Przypadek - odparł Piotr odwzajemniając uśmiech.
Droga minęła im w miłej atmosferze. W końcu Piotr sobie o czymś przypomniał
- Słuchaj Hana.. - zaczął niepewnie
- Coś się stało?
- No bo nie wymieniliśmy się numerami telefonów - powiedział Piotr i spojrzał na nią.
Hana pomyślała o jednym - próbował się z nią skontaktować. Piotr z jej milczenia wywnioskował tylko tyle że zbytnio jej to nie przejęło, zrobiło mu się głupio.
- No właśnie! Nie wymieniliśmy się numerami - powiedziała Hana. Piotrowi od razu ulżyło, wpadł na pewien pomysł.
- Dasz mi na chwilkę swój telefon? - powiedział z tajemniczym uśmiechem
- Ale po co? - spytała Hana oddając komórkę
- Zapiszę ci mój numer -powiedział. Wbił szybko numer i zapisał go jako "Piotr".
W tym samym momencie dotarli na miejsce. Weszli razem do szpitala. W holu zobaczyła ich Wiktoria. Od razu do nich podeszła.
- Czołem! Nono widzę że udało już się wam poznać - mrugnęła w stronę Piotra
- Jechaliśmy z tego samego kierunku więc podwiozłem Hanę
- Oo też mieszkasz na Saskiej Kępie? - spytała Wiki
- Niee, na razie w centrum - odparła zdezorientowana Hana
- Rozumiem - Consalida postanowiła nie wnikać
Weszli na oddział, Piotr odprowadził Hanę aż po same drzwi jej nowego gabinetu. Ta nieśmiało wybąkała tylko - Dziękuje - i weszła. Piotr odprowadził ją wzrokiem i poszedł do lekarskiego. Zaparzył sobie herbaty i zamyślony udał się na poranny obchód.
Dzień minął jej bardzo szybko. Rano przyjmowała pacjentki, następnie wezwano ją na poród. Około południa po godzinnej operacji chciała chwile odsapnąć w lekarskim. Nagle z nikąd pojawił się Piotr z dwoma kawami w ręku. Usiadł obok niej na kanapie i wręczył jeden z kubków.
- Ojej dziękuje.. tego mi było trzeba - powiedziała uśmiechając się nieśmiało
- Nie ma sprawy, tak myślałem że będziesz padnięta po tym porodzie - Hana postanowiła nie wnikać skąd Piotr wie co robiła. - O której kończysz?
- O 17
- Ja też - uśmiechnął się cwaniacko. - Zgodzisz się żebym cię odwiózł?
- Naprawdę nie trzeba, podobno mieszkasz na Saskiej Kępie a z tego co się orientuje to w ogóle masz nie po drodze. To po drugiej stronie Wisły tak? - Hana nie wiedziała co ma o tym myśleć.. W głębi duszy uśmiechało jej się spędzić kolejny wieczór z Piotrem, nawet w samochodzie w drodze powrotnej do domu. Jednak nie chciała żeby się dla niej poświęcał..
- Żaden problem, będę na ciebie czekać o 17 przed szpitalem - powiedział tylko cicho i wyszedł
Druga połowa dnia była o wiele cięższa. Hana co chwila biegała na porodówkę. W sumie tego dnia odebrała cztery porody. Na szczęście pomagał jej Wójcik, sama by nie dała rady. Około 17 kiedy już wychodziła, dogoniła ją pielęgniarka. Krótko streściła sytuacje, okazało się że jedna z jej pacjentek zaczęła krwawić i potrzebna jest natychmiastowa operacja. Wójcik akurat operował więc Hana nie mogła zrobić nic innego jak udać się z powrotem na oddział. Zabieg trwał około dwie godziny. Goldberg ledwo utrzymując się na nogach, powlekła się do lekarskiego. Na korytarzu ujrzał ją Wójcik, podbiegł do niej, podziękował i kazał jej przyjść jutro dopiero na popołudnie. Hana wchodząc do pokoju przypomniała sobie że przed tym jak musiała zostać po dyżurze, Piotr na nią czekał przed szpitalem. Zrobiło jej się bardzo głupio. Stojąc w drzwiach, bez wahania wyciągnęła telefon i znalazła jego numer. Gdy tylko usłyszała sygnał, usłyszała dzwoniący telefon i sylwetkę mężczyzny który podnosi się z kanapy i odbiera.
- Piotr? - powiedziała głośno. Mężczyzna siedzący na kanapie się odwrócił. Tak to był on. Hanie zrobiło się go szkoda, siedział tutaj przez te dwie godziny zamiast pojechać do domu i odpocząć.
- Heej - odpowiedział cicho.
- Przepraszam że nawet nie zadzwoniłam, ale wezwano mnie na operacje. Musiałam zostać
- Nic się nie stało - podniósł się i dodał - To co jedziemy?
- Nie musiałeś czekać, mam teraz wyrzuty sumienia.. - powiedziała nieśmiało
- W ramach rekompensaty może dasz się zaprosić na kolacje? - uśmiechnął się zawadiacko
- A wiesz że chętnie? - odwzajemniła uśmiech. Piotrowi zabłysły oczy.
Wyszli ze szpitala i wsiedli do auta. Piotr nie chciał powiedzieć Hanie gdzie jadą. Po około dwudziestu minutach podjechali pod bardzo elegancką restauracje. Hana tylko zdążyła powiedzieć
- Chyba tutaj troszkę nie pasuję, nawet nie zdążyłam się jakoś ładnie ubrać.
- Wyglądasz przepięknie, pasujesz tutaj idealnie - odpowiedział z uśmiechem. Sam był ubrany w błękitną koszule i szarą marynarkę.
Zamówili posiłek i zjedli. Hanie bardzo się podobało, w międzyczasie rozmawiali o błahostkach. Tym razem to Piotr opowiadał o sobie. Okazało się że pochodził z dość zamożnej rodziny i mieszkał w Warszawie od prawie dwóch lat. Czas minął im bardzo szybko. Nim się obejrzeli, było już po 21.
Piotr wstał i po kilku minutach przekonywania Hany że to w końcu znowu on ją zaprosił, udało mu się zapłacić.
Wsiedli do samochodu i podjechali pod hotel. Piotr wysiadł i otworzył Hanie drzwi.
- Dziękuje za mile spędzony wieczór - powiedział
- To ja dziękuję - mówiąc to pocałowała go w policzek - Do jutra -skierowała się w stronę hotelu.
- Do jutra - Piotr w tym samym momencie zrozumiał iluzję. Być może i jutro się spotkają. Nie chciał być natarczywy, ale wiedział jedno.. zakochał się w niej.