sobota, 2 sierpnia 2014

Opowiadanie 1. część VII

Następnego dnia, podczas dyżuru Hana nie mogła zebrać myśli. Odżyła w niej nadzieja na odnalezienie brata. Cały czas zastanawiała się jak mężczyzna, którego nigdy wcześniej nie widziała na oczy, zareaguje na taką wiadomość. Ich wspólny ojciec z pewnością mu nie powiedział nawet o jej istnieniu. Taka zamyślona chodziła po oddziale, kiedy zatrzymała ją Wiktoria:

- Cześć Hana, co ty taka zamyślona chodzisz? Wszystko okej po imprezie? - rudowłosa lekarka uśmiechnęła się szeroko.
- Hej Wiki, wszystko w porządku - Hana odwzajemniła uśmiech
- A słuchaj, mam coś dla ciebie - dziewczyna zaczęła grzebać w kieszeniach - Proszę, pomyślałam że chciałabyś je zatrzymać - wręczyła dziewczynie kopertę. - Lecę bo zaraz mam operację. Później jeszcze pogadamy - dodała na odchodne i pobiegła na blok.
Hana wróciła do gabinetu i otworzyła kopertę. Były w niej dwa zdjęcia jej i Piotra z piątkowej imprezy. Na jednym tańczyli przytuleni do siebie, przy czym wyglądali jak para. Na drugim siedzieli uśmiechnięci przy sobie. Kąciki ust Hany mimowolnie się uniosły. Pomyślała że będzie musiała podziękować Wiktorii za taki miły gest. Po chwili namysłu postanowiła że jedno ze zdjęć odda Piotrowi. On też powinien mieć pamiątkę. Spojrzała na zegarek - dochodziła 13. Dyżury bez towarzystwa Piotra strasznie się jej dłużyły.
W tym samym czasie Piotr robił zakupy. Rano wpadł na pomysł zaproszenia Hany do siebie na kolację. Nie mógł dłużej ukrywać tego, co do niej czuje. Przez cały poranek nie wiedział co ma ze sobą zrobić, nie mógł przypomnieć sobie jak on spędzał wolne dni przed poznaniem Hany.  No właśnie.. Hana.. Jego myśli wciąż krążyły wokół niej. Dziwnie rano się czuł nie jadąc, tak jak zawsze z bijącym sercem pod blok blondynki. Tęsknił… Nie mógł zrozumieć jak można kochać kogoś aż tak mocno… Hana zawładnęła jego sercem.. ba! A nawet całym organizmem. Przecież już na sam jej widok miękły mu kolana. Dlatego postanowił spróbować. Ryzykował wszystko bo nie wiedział jak dziewczyna zareaguje, być może już nie będzie chciała go znać… Bał się konsekwencji, jednak nigdy by sobie nie wybaczył, gdyby nie spróbował... Z zamyślenia wyrwał go głos kasjerki. Zapłacił za zakupy i wrócił do domu obładowany torbami. Na początku myślał nad zaproszeniem blondynki do jakiejś bardzo eleganckiej restauracji, jednak zdał sobie sprawę, ze ten wieczór musi być wyjątkowy. Przez całe popołudnie sprzątał mieszkanie, na zmianę z gotowaniem. W pół do czwartej wybiegł z mieszkania jak na skrzydłach. Jechał do szpitala jak wariat, z pewnością złamał kilkanaście zasad ruchu drogowego. Jednak myślał tylko i wyłącznie o niej i o tym że już za chwilę ją zobaczy. Wjechał na szpitalny parking i zaparkował na swoim ulubionym miejscu. Wpadł jak burza do lekarskiego i w końcu ją zobaczył! Poczuł tak dobrze mu już znane motylki w brzuchu. Rozmawiała o czymś z Wiktorią, kobiety się śmiały..
- No hej dziewczyny - Piotr użył liczby mnogiej, jednak patrzył jedynie na Hanę.
- Cześć Piotr - odparła wesoło Wiktoria
- To ja się pójdę przebrać - wtrąciła szybko Hana i poszła za parawan.
- Okej to czekam na zewnątrz. Wiki odprowadzisz mnie? - Piotr starał się przyjąć obojętny ton, jednak Consalida od razu wyczuła że coś jest na rzeczy. Wyszli z lekarskiego i skierowali się w stronę wyjścia.
- No co tam? - zaczęła rudowłosa
- Wiesz.. postanowiłem dziś zaprosić Hanę do siebie na kolację…
- No to świetnie, a powiesz jej w końcu co do niej czujesz?
- Właśnie w tym rzecz, tylko ja nie wiem jak mam zacząć…
- Słuchaj Piotr, musisz słuchać głosu serca. O resztę się nie martw. Powiedz mi, kochasz ją?
- Oczywiście że kocham, ale..
- No właśnie, to o nic się nie martw, będzie dobrze - Wiktoria nie dała mu skończyć i puściła mu oczko - Trzymam za was kciuki
W tym momencie dołączyła do nich Hana.
- To co, jedziemy? - zwróciła się w stronę Piotra
- Tak, chodźmy. Cześć Wiki, i dziękuję! - dodał pośpiesznie Piotr i ruszył za blondynką.
Wsiedli do auta i tak jak to mieli zaplanowane jechali w kierunku posiadłości Szymona. Podczas drogi rozmawiali, aż w końcu Piotr postanowił wcielić swój plan w życie.
- Hana, co powiesz na kolację dzisiaj u mnie? - mężczyzna starał się skupić na patrzeniu na jezdnie, jednak nie mógł oderwać od niej wzroku.
- Bardzo chętnie - blondynka uśmiechnęła się tylko - A z jakiej to okazji?
- A tak bez okazji - odparł krótko. Poczuł się jakby właśnie wygrał w totka. Nieposkromiona radość wypełniła go całego. Odwzajemnił uśmiech.
Zajechali pod dom Szymona i zadzwonili domofonem. Gospodarz przywitał ich serdecznie i zaprowadził do garażu.
- Tutaj masz wszystkie dokumenty - wręczył Hanie niebieską teczkę - A tutaj zapasowe kluczyki
- Dzięki Szymon - powiedziała nieśmiało blondynka
- Nie ma sprawy, jak coś by szwankowało to daj znać. Znam bardzo dobry warsztat - odparł
- Jeszcze raz dzięki. Słuchaj a czy udało ci się czegoś dowiedzieć w sprawie mojego brata?
- Tak. Właśnie dobrze że mi przypomniałaś. Udało mi się ustalić jego osobowość, jednak nadal nie wiem gdzie w tym momencie mieszka. W jego aktach jest jedynie jakiś stary adres zameldowania, jednak nie mieszka tam już od około trzech lat. Najlepiej by było jakbyś na przykład jutro pojechała ze mną do urzędu, to odbierzesz te dokumenty - przy tym ostatnim zdaniu aż zabłysły mu oczy. Piotr aż zatrząsł się ze złości.. Jak on go irytował!
- Rozumiem, no dobrze to jutro najwyżej z tobą pojadę - odpowiedziała Hana. W tym momencie Piotr poczuł się jakby dostał w twarz. Zacisnął pięści ze złości tak mocno, że aż pobielały mu knykcie. Hana chyba to zauważyła, bo kiedy prawnik zaprosił ich do środka, tylko grzecznie odmówiła.
- Piotr wszystko w porządku? - zapytała kiedy wsiadali do jej nowego auta
- Tak, ale czy możemy już jechać? - bał się że za chwilę wysiądzie i rzuci się na kuzyna z pięściami. Jak ten przeklęty bufon mógł tak pożądliwie na nią patrzeć! Wszystko się w nim gotowało.
Wyjechali przed bramę. Piotr już lekko się uspokoił. Spojrzał na Hanę, która patrzyła na niego z nieodgadnionym wyrazem twarzy. Od razu cała jego złość i agresja wyparowała. Jak ona na niego działała! Uśmiechnął się szeroko i powiedział:
- To co, o dwudziestej u mnie?
- W porządku - uśmiechnęła się tylko, nie odrywając wzroku od oczu które tak kochała
- To do zobaczenia. Jedź ostrożnie - dodał tylko i wysiadł. Wrócił do swojego BMW i ruszył za nią. Widział że blondynka przygląda mu się w lusterku i uśmiechał się pod nosem. W pewnym momencie się rozdzielili. On musiał skręcić w prawo, a ona w lewo. Wrócił do domu i zaczął nakrywać stolik na balkonie. Dość ciepły wieczór i wspaniała pełnia księżyca umożliwiały mu możliwość przyszykowania kolacji na balkonie. Z wspaniałą Warszawą z tle.. Nie był to co prawda ten sam widok jak u Hany, jednak druga strona Wisły również ma swoje uroki. Jedzenie było gotowe, zostało mu tylko za pół godziny włączyć piekarnik. Rozejrzał się po mieszkaniu. - Dawno tu nie było tak czysto - powiedział sam do siebie. W międzyczasie poszedł wziąć prysznic i elegancko się ubrał. W pół do ósmej włączył piekarnik i siedział przy nim jak na szpilkach. Zaczął jeszcze raz sobie układać jak ma to wszystko powiedzieć. Powoli zaczynała ogarniać go panika. Nie wiedział gdzie podziała się jego odwaga. Punktualnie o dwudziestej rozległ się dzwonek do drzwi. Piotr podskoczył jak oparzony. Spojrzał przez wizjer i ją zobaczył.. Zatkało mu dech w piersi. Z bijącym sercem otworzył drzwi:
- Hej - Hana uśmiechnęła się szeroko. Piotr czuł że kolana się pod nim uginają..
- Hej - odwzajemnił uśmiech. Ogarnął go błogi spokój, już się nie denerwował że coś pójdzie nie tak. - Zapraszam - dodał pospiesznie, przypominając sobie że od dłuższej chwili stoją w drzwiach.
- Proszę, to dla ciebie - wręczyła mu ładnie zapakowaną butelkę wina.
- Z jakiej to okazji?
- A tak bez okazji - zaśmiała się
Weszła do środka. Wyglądała jak zwykle prześlicznie. Gawryło zaprowadził ją do salonu. Hana usiadła na kanapie i zaczęła rozglądać się po mieszkaniu. Nigdy wcześniej tutaj nie była. Musiała przyznać że było doskonale urządzone. Po chwili wrócił do niej Piotr..
- Chodź.. już wszystko gotowe - złapał ją za rękę i pociągnął za sobą na balkon . Hana zaniemówiła. Zobaczyła pięknie nakryty stolik, a w tle zapadającą w sen Warszawę. Blondynka domyślała się że mężczyzna chce jej coś powiedzieć, ale bała się że nie będzie to to, czego w głębi duszy pragnie.
Kolacja była przepyszna. Było to jej ulubione danie, które musiała przyznać że nie łatwo jest przyrządzić. Piotr gotował wspaniale. Czas wypełniała im rozmowa. Jak zawsze rozumieli się doskonale. Jednak Piotra znowu opuściła odwaga. Kiedy zjedli, był na siebie zły. Miał tyle okazji i żadnej z nich nie wykorzystał. Hana zaoferowała, że pomoże mu sprzątać, jednak on grzecznie odmówił i poszedł z naczyniami do kuchni. W pewnym momencie dołączyła do niego blondynka znosząc ostatnie rzeczy ze stołu.
- Mówiłem żebyś nie sprzątała - mówiąc to odwrócił się w jej kierunku
- Piotr.. - spojrzał na nią. Jakaś nieznajoma mu siła podpowiadała mu że to nie słowa wyrażą to, co czuje..
Podszedł do niej zdecydowanym krokiem, ani na sekundę nie spuszczając z niej wzroku. Stali naprzeciw siebie. Hana już dawno odpłynęła w jego oczach. Piotr delikatnie ujął jej twarz w dłoniach, jakby trzymał najdroższy mu skarb. To był jego skarb.. Hana była dla niego wszystkim..Przybliżył się do niej tak, że ich usta dzieliły jedynie milimetry. Serce waliło mu tak, jakby chciało wyskoczyć z piersi. Najdelikatniej jak się da, złożył na jej ustach namiętny pocałunek. Oboje zamknęli oczy. Hana przyciągnęła go mocniej do siebie. Ich języki złączyły się ze sobą tworząc jedność.  Blondynka wtopiła rękę w jego gęste włosy. Całowali się tak namiętnie, jakby czas stanął w miejscu. Przez dłuższy czas liczyli się tylko oni, zapomnieli o całym świecie. Jednak powrót do rzeczywistości zafundował im dzwonek telefonu Gawryły. Hana mimowolnie otworzyła oczy i spojrzała na wyświetlacz - "SZPITAL". To mogło być coś poważnego. Piotr przechwycił jej spojrzenie.  Niechętnie oderwali się od siebie. Oboje mieli przyśpieszone oddechy. Piotr bez słów zrozumiał, co pomyślała jego ukochana i po chwili odebrał komórkę.
- Tak słucham? - powoli starał się uspokoić oddech
- Dobrze, zaraz będę  - odpowiedział tylko i rozłączył się
- Coś się stało? - spytała Hana
- Przemek Zapała miał wypadek na motocyklu. Jest w bardzo ciężkim stanie. Muszę jechać..
- Rozumiem. Zaczekaj, wyjdę z tobą..
- Zostań, proszę - Piotr nie chciał żeby blondynka wracała teraz sama do domu - Czuj się jak u siebie - dodał pospiesznie i skierował się w stronę drzwi. Hana zastawiła mu jednak drogę i ostatni raz tego dnia musnęła jego usta w geście pożegnania. Piotr wybiegł z domu szczęśliwy jak nigdy. Wydawało mu się że kiedy jechał do Leśnej Góry, jego serce biło w jednym rytmie, układając się w słowa - Ha-na.. Ha-na..


21 komentarzy:

  1. Wik --- nic dodać,nic ująć. <3 / Bobkowa.

    OdpowiedzUsuń
  2. Coś wspanialegi, na prawde mi sie podoba ! Czekam z niecierpliwoscia na nastepna czesc ;))

    OdpowiedzUsuń
  3. Czekam na next, świetnie piszesz :D

    OdpowiedzUsuń
  4. Dodasz dzisiaj next? Prosze *.*

    OdpowiedzUsuń
  5. Super piszesz czekam na szybkiego next

    OdpowiedzUsuń
  6. NEXTTTTTTTTTTTTTTTTTTTTTTTTTTTTTTTTTTTT!!!!!!!!!!!!!!

    OdpowiedzUsuń
  7. Możemy dziś liczyć na jakiś nexcik? :3

    OdpowiedzUsuń
  8. Dawaj szybko next bo nie mogę się doczekać go to opowiadanie jest świetne

    OdpowiedzUsuń
  9. daj dziś nexta prosze musze się odstresować :D bo to czekanie mnie denerwuje!

    OdpowiedzUsuń
  10. No właśnie dodaj dzisiaj next bo nie mogę się go doczekać

    OdpowiedzUsuń
  11. NEXT proszę ! już mnie roznosi ta ciekawość co do tego co będzie dalej!

    OdpowiedzUsuń
  12. będzie dziś next prosze

    OdpowiedzUsuń
  13. Nosz kurcze gdzie jest ten next caly czas zagladam tutaj i nic a nie moge sie go doczekac

    OdpowiedzUsuń
  14. ile mamy jeszcze czekać!!!!!!????

    OdpowiedzUsuń
  15. czekamm na następną częśc!! :))

    OdpowiedzUsuń
  16. Gdzie jest ten next

    OdpowiedzUsuń