niedziela, 27 lipca 2014
Opowiadanie 1. część III
Hana obudziła się o siódmej. W nocy śnił jej się nie kto inny jak Piotr. Dziwnie się czuła, znała go niecałe dwa dni a już się jej śnił po nocach. Wstała i poszła pod prysznic. Zastanawiała się czy przypadkowo nie posunęła się za daleko. Bała się że mężczyzna jeszcze coś sobie o niej pomyśli. Wczoraj wieczorem chciała do niego zadzwonić, spytać się czy nie pomyślał sobie czegoś o tym pożegnaniu. Jednak szybko zrezygnowała - zapomniała że nawet nie wymienili się numerami. Zamyślona zaczęła się ubierać. Przypomniała sobie ze dzisiaj musi dać znać Łukaszowi co w sprawie mieszkania. Od razu wiedziała że kupi to mieszkanie, bardzo jej się spodobało. Kiedy już udało jej się dobrać jakieś ubrania zamówiła śniadanie do pokoju. Na spokojnie zjadła i spojrzała na zegarek - dochodziła 8. Nie chcąc się spóźnić pierwszego (w sumie już drugiego) dnia do pracy zamówiła taksówkę, poprawiła fryzurę, nałożyła makijaż, założyła wygodne balerinki i wyszła przed hotel pooddychać świeżym powietrzem. Kiedy tylko wyszła jej wzrok przykuło czarne BMW. Od razu przeniosła wzrok na kierowcę, jednak samochód miał przyciemniane szyby. Nagle drzwi się otworzyły, z auta wysiadł nie kto inny jak Piotr. Podbiegł do niej jak na skrzydłach i leciutko pocałował w policzek. Odurzył ją zapach jego perfum
- Cześć - powiedział wesoło
Hane zamurowało, nie spodziewała się go tutaj. A co dopiero nie spodziewała się takiego powitania. Piotr widząc jej minę nieśmiało powiedział
- Pomyślałem sobie że pewnie będziesz jechała taksówką, a że byłem w pobliżu to pomyślałem, że możemy jechać razem.
- Jejku Piotr dziękuje ci bardzo, naprawdę nie musiałeś - Hana nie wiedziała co powiedzieć
- Nie ma sprawy, wsiadaj - mówiąc do otworzył jej drzwi jak na dżentelmena przystało.
Kiedy już wsiadł Hana zaczęła rozmowę
- Zaparkowałeś w tym samym miejscu, że aż mam wrażenie iż wcale stąd nie odjeżdżałeś - powiedziała z uśmiechem
- Przypadek - odparł Piotr odwzajemniając uśmiech.
Droga minęła im w miłej atmosferze. W końcu Piotr sobie o czymś przypomniał
- Słuchaj Hana.. - zaczął niepewnie
- Coś się stało?
- No bo nie wymieniliśmy się numerami telefonów - powiedział Piotr i spojrzał na nią.
Hana pomyślała o jednym - próbował się z nią skontaktować. Piotr z jej milczenia wywnioskował tylko tyle że zbytnio jej to nie przejęło, zrobiło mu się głupio.
- No właśnie! Nie wymieniliśmy się numerami - powiedziała Hana. Piotrowi od razu ulżyło, wpadł na pewien pomysł.
- Dasz mi na chwilkę swój telefon? - powiedział z tajemniczym uśmiechem
- Ale po co? - spytała Hana oddając komórkę
- Zapiszę ci mój numer -powiedział. Wbił szybko numer i zapisał go jako "Piotr".
W tym samym momencie dotarli na miejsce. Weszli razem do szpitala. W holu zobaczyła ich Wiktoria. Od razu do nich podeszła.
- Czołem! Nono widzę że udało już się wam poznać - mrugnęła w stronę Piotra
- Jechaliśmy z tego samego kierunku więc podwiozłem Hanę
- Oo też mieszkasz na Saskiej Kępie? - spytała Wiki
- Niee, na razie w centrum - odparła zdezorientowana Hana
- Rozumiem - Consalida postanowiła nie wnikać
Weszli na oddział, Piotr odprowadził Hanę aż po same drzwi jej nowego gabinetu. Ta nieśmiało wybąkała tylko - Dziękuje - i weszła. Piotr odprowadził ją wzrokiem i poszedł do lekarskiego. Zaparzył sobie herbaty i zamyślony udał się na poranny obchód.
Dzień minął jej bardzo szybko. Rano przyjmowała pacjentki, następnie wezwano ją na poród. Około południa po godzinnej operacji chciała chwile odsapnąć w lekarskim. Nagle z nikąd pojawił się Piotr z dwoma kawami w ręku. Usiadł obok niej na kanapie i wręczył jeden z kubków.
- Ojej dziękuje.. tego mi było trzeba - powiedziała uśmiechając się nieśmiało
- Nie ma sprawy, tak myślałem że będziesz padnięta po tym porodzie - Hana postanowiła nie wnikać skąd Piotr wie co robiła. - O której kończysz?
- O 17
- Ja też - uśmiechnął się cwaniacko. - Zgodzisz się żebym cię odwiózł?
- Naprawdę nie trzeba, podobno mieszkasz na Saskiej Kępie a z tego co się orientuje to w ogóle masz nie po drodze. To po drugiej stronie Wisły tak? - Hana nie wiedziała co ma o tym myśleć.. W głębi duszy uśmiechało jej się spędzić kolejny wieczór z Piotrem, nawet w samochodzie w drodze powrotnej do domu. Jednak nie chciała żeby się dla niej poświęcał..
- Żaden problem, będę na ciebie czekać o 17 przed szpitalem - powiedział tylko cicho i wyszedł
Druga połowa dnia była o wiele cięższa. Hana co chwila biegała na porodówkę. W sumie tego dnia odebrała cztery porody. Na szczęście pomagał jej Wójcik, sama by nie dała rady. Około 17 kiedy już wychodziła, dogoniła ją pielęgniarka. Krótko streściła sytuacje, okazało się że jedna z jej pacjentek zaczęła krwawić i potrzebna jest natychmiastowa operacja. Wójcik akurat operował więc Hana nie mogła zrobić nic innego jak udać się z powrotem na oddział. Zabieg trwał około dwie godziny. Goldberg ledwo utrzymując się na nogach, powlekła się do lekarskiego. Na korytarzu ujrzał ją Wójcik, podbiegł do niej, podziękował i kazał jej przyjść jutro dopiero na popołudnie. Hana wchodząc do pokoju przypomniała sobie że przed tym jak musiała zostać po dyżurze, Piotr na nią czekał przed szpitalem. Zrobiło jej się bardzo głupio. Stojąc w drzwiach, bez wahania wyciągnęła telefon i znalazła jego numer. Gdy tylko usłyszała sygnał, usłyszała dzwoniący telefon i sylwetkę mężczyzny który podnosi się z kanapy i odbiera.
- Piotr? - powiedziała głośno. Mężczyzna siedzący na kanapie się odwrócił. Tak to był on. Hanie zrobiło się go szkoda, siedział tutaj przez te dwie godziny zamiast pojechać do domu i odpocząć.
- Heej - odpowiedział cicho.
- Przepraszam że nawet nie zadzwoniłam, ale wezwano mnie na operacje. Musiałam zostać
- Nic się nie stało - podniósł się i dodał - To co jedziemy?
- Nie musiałeś czekać, mam teraz wyrzuty sumienia.. - powiedziała nieśmiało
- W ramach rekompensaty może dasz się zaprosić na kolacje? - uśmiechnął się zawadiacko
- A wiesz że chętnie? - odwzajemniła uśmiech. Piotrowi zabłysły oczy.
Wyszli ze szpitala i wsiedli do auta. Piotr nie chciał powiedzieć Hanie gdzie jadą. Po około dwudziestu minutach podjechali pod bardzo elegancką restauracje. Hana tylko zdążyła powiedzieć
- Chyba tutaj troszkę nie pasuję, nawet nie zdążyłam się jakoś ładnie ubrać.
- Wyglądasz przepięknie, pasujesz tutaj idealnie - odpowiedział z uśmiechem. Sam był ubrany w błękitną koszule i szarą marynarkę.
Zamówili posiłek i zjedli. Hanie bardzo się podobało, w międzyczasie rozmawiali o błahostkach. Tym razem to Piotr opowiadał o sobie. Okazało się że pochodził z dość zamożnej rodziny i mieszkał w Warszawie od prawie dwóch lat. Czas minął im bardzo szybko. Nim się obejrzeli, było już po 21.
Piotr wstał i po kilku minutach przekonywania Hany że to w końcu znowu on ją zaprosił, udało mu się zapłacić.
Wsiedli do samochodu i podjechali pod hotel. Piotr wysiadł i otworzył Hanie drzwi.
- Dziękuje za mile spędzony wieczór - powiedział
- To ja dziękuję - mówiąc to pocałowała go w policzek - Do jutra -skierowała się w stronę hotelu.
- Do jutra - Piotr w tym samym momencie zrozumiał iluzję. Być może i jutro się spotkają. Nie chciał być natarczywy, ale wiedział jedno.. zakochał się w niej.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
cudo! czekam na kolejną część! :)
OdpowiedzUsuńAwww *.* cudowne :*
OdpowiedzUsuńCudo szybko next ♥♥
OdpowiedzUsuńsuper! daj nexta dziś! :D
OdpowiedzUsuńDodasz dzisiaj nexta?
OdpowiedzUsuńNie moge się doczekać nexta! <3
OdpowiedzUsuńświetne czekam na nexta <3
OdpowiedzUsuńBardzo podoba mi sie styl Twojego pisania. Z niecierpliwoscia czekam na nastepna czesc ;)))
OdpowiedzUsuń