poniedziałek, 18 sierpnia 2014

Opowiadanie 1. część X

Przepraszam że next dopiero teraz ale miałam dosłownie urwanie głowy.
Komentujcie:)



Hana otworzyła leniwie oczy. Piotr spoglądał na nią, czule gładząc po policzku. Uśmiechnęła się na widok mężczyzny. Położyła mu głowę na klatce piersiowej i zaczęła wsłuchiwać się w bicie jego serca.. Serca które tak bardzo kochała.. Nic nie mówili, rozumieli się bez słów - dwa serca, jedno bicie...
Blondynka jednak w pewnym momencie przypomniała sobie o dzisiejszym dyżurze.
- Która godzina? - zaczęła nerwowo się krzątać. Piotr złapał ją w tali i przyciągnął z powrotem do siebie.
- Nie masz się co martwić. Jeszcze wcześnie - namiętnie wpił się w jej usta. Hana wplotła rękę w jego gęste włosy. Kiedy ręce chirurga zaczęły schodzić coraz niżej Hana co prawda nie chętnie, ale stanowczo oderwała się od niego.
- Wariat - mruknęła - Przez ciebie spóźnię się do pracy. - pocałowała go jeszcze raz na odchodne i leniwie zwlokła się z łóżka.
W tym samym momencie podniósł się Piotr. Hana nie mogła się powstrzymać od zerknięcia na jego idealnie wyrzeźbione ciało. Przechwycił jej spojrzenie i uśmiechnął się łobuzersko. Zaczął się ubierać, a blondynka poszła do łazienki wziąć prysznic. W międzyczasie Piotr zaczął robić śniadanie. Kiedy Hana wyszła już ubrana i odświeżona na stole czekał na nią przepyszny posiłek.
- To skarb mieć ciebie w domu - podeszła do niego i zarzuciła mu ręce na ramiona. Ten od razu to wykorzystał i delikatnie ją pocałował.
- Hana a może zamieszkamy razem co? - spojrzał na nią uważnie, zrobił maślane oczy i czekał na reakcję ukochanej. Bał się co prawda że Hana pomyśli że to może troszkę za wcześnie..
- Zgoda - odparła bez wahania uśmiechając się delikatnie - Ale jest jeden warunek. Mieszkamy u mnie - przesunęła się jeszcze bliżej niego. Wiedziała że Piotr będzie protestować.
- Dlaczego u ciebie? - udał obrażonego - Przecież.. - Hana jednak nie dała mu skończyć.
- Piotr.. - przybliżyła twarz tak, że ich usta dzieliły już tylko milimetry. Nie chciała dać za wygraną. Wiedziała, ze ukochany i tak jej ulegnie. Piotrowi skoczyło ciśnienie. Odurzony zapachem jej perfum i mający jej usta tak blisko był gotowy zgodzić się dosłownie na wszystko.
- No dobra, zgoda - mruknął. Pragnął już tylko poczuć smak jej ust. Znów złączyli się w namiętnym pocałunku. Blondynka była ucieszona małym zwycięstwem nad ukochanym, ale także wizją wspólnego mieszkania z mężczyzną swojego życia. Tak! Musiała się do tego przyznać.. Nie mogła wyobrazić sobie innego faceta przy jej boku. Piotr był.. był jej.. po prostu jej..
Kiedy zaczęli jeść śniadanie Piotr lekko oprzytomniał. Zrobił obrażoną minę . Zdał sobie sprawę na co właśnie się zgodził. Przecież jego mieszkanie było o wiele większe! Jednak znał już trochę ukochaną, i wiedział że Hana jest bardzo uparta i zawsze dąży do celu. Blondynka zaczęła się śmiać..
- Wyglądasz uroczo jak się złościsz - pogłaskała go po policzku.
- Niepotrzebnie ci uległem.. Nie potrafię zrozumieć, dlaczego ty tak na mnie działasz. I przez ciebie nabawię się arytmi - odparł lekko już rozbawiony  - Ale do szpitala jedziemy dziś moim autem - dodał po chwili i kiedy zobaczył że Hana chce protestować, zamknął jej usta pocałunkiem. - Bez gadania - spojrzał w jej niebieskie oczy
Poranek minął im bardzo szybko i wesoło. Około 8:30 para jechała już w stronę Leśnej Góry. Piotr podczas drogi zauważył zmianę nastroju ukochanej. Blondynka wyraźnie posmutniała i wyglądała na zamyśloną jakby odleciała gdzieś myślami.
- Hana? Wszystko okej? Co się dzieje? - spytał zatroskany
- Denerwuje się.. Będę musiała w końcu porozmawiać z Przemkiem. - odpowiedziała nerwowo stukając palcami w szybę - Piotr?? - Gawryło nie odwracał od niej wzroku. Jak to dobrze że był już doświadczonym kierowcą i wyrobił sobie podzielność uwagi w patrzeniu na jezdnie.
- Tak? - szepnął cicho
- Będziesz przy tym ze mną? - spojrzała na niego błagalnym wzrokiem
- Oczywiście że będę - złapał ją za rękę. Drugą trzymał na kierownicy. - Wszystko będzie dobrze, nie masz się co martwić. Zadzwonię do ciebie jak go wybudzimy.
Dojechali pod szpital. Pożegnali się czule i każde z nich z duszą na ramieniu poszło na swój oddział.
- Hana? Możesz na chwilę wpaść na chirurgię? Ruud przed chwilą u mnie był i powiedział że Przemek jest już przytomny.
- Zaraz będę
Po chwili wpadła zdyszana do lekarskiego. Zobaczyła że Piotr rozmawia z Wiktorią.
- Hej Wiki - blondynka przywitała się przyjaźnie
- Cześć Hana! - rudowłosa uśmiechnęła się szeroko, jak to miała w zwyczaju - A no właśnie! Przez to wszystko zapomniałam złożyć wam gratulację i życzyć szczęścia. - dodała po chwili
- Aaa… to pewnie twoja sprawka.. Mogłem się domyślić… Od rana słyszę tylko o tym że jesteśmy razem. Pielęgniarki non stop plotkują coś za plecami - Piotr przewrócił oczami
- To mały szpital. Dobre wieści szybko się rozchodzą. - Wiktoria próbowała się jakoś wytłumaczyć.
- Wiki co u Przemka? Byłaś u niego? - Hana postanowiła zmienić temat. Jednak również zdawało jej się że cały personel mówi tylko o nich.
- W porządku. Właśnie od niego wróciłam. Mówił że.. - wypowiedź przerwał jej dźwięk przychodzącego SMS-a. - Kurcze, przepraszam was, muszę lecieć na oddział - rudowłosa natychmiast wybiegła z lekarskiego.
- Ta to ciągle w biegu - skwitował Piotr. - Tęskniłem - zorientował się że zostali sami więc złapał Hane lekko w tali, przyciągnął do siebie i  pocałował.
- Piotr! - Hana starała się brzmieć stanowczo, jednak jej też brakowało smaku jego ust - Jesteśmy w pracy! - wtuliła się tylko w jego silne ramiona - Chodźmy do niego.. jestem gotowa - szepnęła cicho.
Zdecydowanym krokiem trzymając się za ręce przemierzali szpitalne korytarze. Serce Hany łomotało o żebra, a ściśnięte gardło przestało dopuszczać powietrze do płuc. Weszli do sali w której leżał Przemek.
- Cześć! - od razu powitał ich wesoło Zapała. Wyglądał jeszcze słabo. Blady i podłączony do tych wszystkich aparatur.. Jednak hartu ducha mu nie brakowało.
- Hej Przemo - zaczęła Hana wesoło - Jak się czujesz?
- Dobrze - mówiąc, wykonał gwałtowniejszy ruch i starał się ukryć grymas bólu. Oczywiście nie uszło to uwadze Hany. - Słuchaj Piotr - zwrócił się w stronę chirurga - Chciałem ci podziękować. Wiem że to ty mnie operowałeś.. - wyciągnął w jego stronę zdrową dłoń. Drugą niestety miał w gipsie.
- Nie masz za co dziękować - Piotr uścisnął ją, uśmiechając się życzliwie
- No to chyba już prędko na motor nie wsiądziesz co? - Hana jak najdłużej zwlekała z wyjawieniem bratu prawdy. Piotr widział strach w jej oczach. Bała się jak Przemek zareaguje.. Ścisnął mocniej jej dłoń..
- Przemek.. musimy ci coś powiedzieć.. A właściwie to Hana - spojrzał na nią zachęcająco
- Walcie śmiało - Zapała starał się im dodać jakoś otuchy
- Przemek jesteś moim bratem - Hanie w końcu udało się to powiedzieć. Odetchnęła z ulgą. Zaległa głucha cisza, która wydawała się trwać wieki.
- Co? Hana? Co ty gadasz? - zaczął Przemek - Ja nie mam rodzeństwa.. Jestem jedynakiem i.. - blondynka weszła mu w słowo.
- Przyrodnim.. i jedynym jakiego mam.. Spójrz.. - wyciągnęła z kieszeni zdjęcie. Jedyną pamiątkę jaką miała po ojcu. - To mój ojciec.. Zostawił moją mamę kiedy była w ciąży - oczy jej się zaszkliły. Piotr natychmiast zareagował i przytulił ją mocno do siebie. - Dowiedziałam się że wrócił do Polski, ożenił się i ma syna. To dlatego przyjechałam.. Żeby odnaleźć ciebie..
Przemek milczał. Przez cały czas wpatrywał się w zdjęcie jego ojca, które pokazała mu Hana. Analizował wszystkie fakty, których właśnie się dowiedział.
- Hana.. - zaczął niepewnie - Ja nic nie wiedziałem.. Tata mi oczywiście nic nie powiedział - ogarnęła go wściekłość na ojca. Zauważył kilka łez na policzku blondynki. Aż zakuło go serce na ten widok.
- Eej.. nie płacz.. siostrzyczko - podał jej rękę i przyciągnął do siebie. Lekko uniósł się na łokciach i zużywając wszystkie siły, przytulił się do niej.
- Porozmawiam sobie z nim.. Jak on mógł przez całe życie mnie oszukiwać? - powiedział cicho. - Ale uwierz.. nawet nie wiesz jak się cieszę że mam siostrę - wytarł łzy z jej policzka.
- Musimy wracać na dyżur - odezwał się po chwili Piotr, patrząc na telefon.
- Wpadnę jeszcze do ciebie - Hana dała Przemkowi buziaka w policzek i wraz z Piotrem wyszli.
Wrócili do lekarskiego. Znowu był pusty więc Piotr pociągnął Hanę za rękę i  przygwoździł ją do ściany swoim ciałem. Nagle zrobiło jej się strasznie ciepło a serce standardowo zaczęło walić jak szalone. Spojrzał jej w oczy. Były jeszcze wilgotne, ale piękne niczym nieba szafir. Tętno mu przyśpieszyło. Ujął jej twarz w dłoniach i przybliżając się do niej, cicho mruknął..
- Wszystko okej? - nie czekając na odpowiedź delikatnie musnął jej usta
- Okej - uśmiechnęła się lekko. Pocałunek przestał być delikatny.. Zapomniała że jest w pracy, liczył się już tylko Piotr. Ich usta pasowały do siebie jak dwie połówki jabłka. Piotr był dla niej lekarstwem na wszystko. Już dawno utwierdziła się we wniosku, że bez niego nie umiałaby normalnie funkcjonować.
W pewnym momencie do pokoju wpadł zdyszany Wójcik. Para gwałtownie oderwała się od siebie, a Hana dodatkowo zaczerwieniła się po uszy.
- O tu jesteś! Hana, kochaniutka potrzebuje twojej pomocy.. - uśmiechnął się pod nosem widząc młodych zakochanych
- Tak, Darek już idę, przepraszam - odparła speszona.
Dyżur minął jej bez większych niespodzianek. Wizyty pacjentek, jeden poród, dwie zaplanowane operacje. Dzień jak co dzień. Około 17 przyszła do lekarskiego. Planowo mieli kończyć z Piotrem o tej samej godzinie, jednak według grafiku jej ukochany jeszcze operował.
- Hej Hana! - podeszła do niej Lena - Z tego co widzę to Piotr jeszcze operuje tak więc mogę cię porwać na chwilę na kawę - uśmiechnęła się przyjacielsko
- Przecież zawsze możesz mnie porwać na kawę - odparła blondynka odwzajemniając uśmiech
Kobiety poszły do bufetu. Zamówiły dwie latte i usiadły przy stoliku.
- Hana? - Lena nie wiedziała jak zacząć i czy to wypada tak pytać.. Nie lubiła słuchać plotek, jednak cały personel od dwóch dni mówił tylko o tym.
- Słucham cię - Hana starała się jej jakoś dodać otuchy. Widziała wyraźnie że jej przyjaciółkę coś gryzie
- Słuchaj.. nie wierzę w plotki ale wszyscy już o tym mówią.. Czy ty jesteś z Piotrem? - zagrała w otwarte karty
- Tak.. jesteśmy ze sobą - odparła blondynka, na chwilę wracając myślami do swojego mężczyzny
Lena odwróciła wzrok. Zaczęła się zastanawiać czy powinna powiedzieć przyjaciółce o przeszłości Gawryły…

czwartek, 7 sierpnia 2014

Opowiadanie 1. część IX



Kochani!
Niestety ze względu na to że wyjeżdżam, przez tydzień nie będę mogła dodawać kolejnych części.. Obiecuję, że jak wrócę nexty będą pojawiać się jeszcze częściej!
Póki co, dodaje kolejną część. Komentujcie!
Pozdrawiam gorąco i do zobaczenia! :*


- Tak słucham? - Hana nie ukrywała swojego zdziwienia. Piotr bacznie się jej przyglądał.
- Jak to w szpitalu..? - Momentalnie spoważniała i zaczęła się krzątać w tą i z powrotem. Ktoś musiał coś jej długo objaśniać bo przez dłuższą chwilę milczała.
- Dobrze, zaraz będę. - Odpowiedziała łamiącym się głosem. Piotr szybko do niej podszedł i zobaczył że płacze.. Złapał ją za rękę.
- Hana! Co się stało? Kto dzwonił? - Piotr wystraszył się nie na żarty. Przytulił ukochaną.
- Dzwonił Szymon.. - popatrzyła na niego pustym, szklistym wzrokiem. Coś zakuło go w sercu.  - Znalazł mojego brata.. Podobno jest w szpitalu.. Miał poważny wypadek.. - Nie wytrzymała i głośno zaszlochała.
- Spokojnie Hana, wszystko będzie dobrze.. - Piotr przytulił ją mocniej do siebie. Serce mu się krajało kiedy widział ją w takim stanie. Każda uroniona jej łza była gorsza niż cios w twarz..
- Muszę jechać do Szymona. Powiedział że wyjaśni mi wszystko na miejscu..
- Nie puszczę cię samej w takim stanie, zresztą i tak nie masz auta. Jadę z tobą. - Piotr pobiegł szybko do sypialni i ubrał się pośpiesznie . Wrócił do kuchni. Hana nie ruszyła się nawet o milimetr. Miała dziwnie nieobecne spojrzenie.
- Chodźmy.. - Mężczyzna wytarł łzy z jej policzka i chwycił za rękę.
Po czterdziestu minutach byli na miejscu. Hana podczas drogi nie odezwała się ani słowem.. Cały czas była wpatrzona w szybę. Szymon czekał już na nich pod bramą. Zaczęło padać więc kiedy tylko podjechali wsiadł pospiesznie do tyłu. Blondynka momentalnie ożyła..
- Szymon.. Co się stało? Co wiesz? Gdzie on leży? - Setki pytań cisnęły się jej na usta.. Piotr złapał ją za rękę.
- Hana spokojnie. Twój brat leży.. zaraz tutaj mam wszystko napisane.. A zresztą trzymaj, sama wszystko przeczytaj - wręczył jej plik kartek.
Nastąpiła głucha cisza.. Piotr spojrzał na blondynkę.. Z każdym przeczytanym słowem była bardziej zdumiona.
- Nie.. jak to możliwe.. - powiedziała cicho i zaczęła analizować każde słowo od początku.
- Hana te informacje są pewne, wszystko się zgadza. - Szymon był dumny jak paw.
- Hana? - Piotr popatrzył na nią troskliwie. Czekał..
- Przemek to mój brat… - Nie zdołała nic więcej powiedzieć.. Łzy znowu zaczęły płynąć jej do oczu..
Jak ona mogła nie wiedzieć? Przecież pracowali już ze sobą prawie dwa miesiące.. Może gdyby lepiej się poznali.. A teraz jej jedyny brat leży w ciężkim stanie w szpitalu..
Piotr sam się zdumiał.. Przemek bratem Hany? Zaraz zaraz.. Te oczy.. mieli takie same.. błękitne..
Do tego ta grupa krwi.. Wszystko zaczęło mu się układać w logiczną całość.
Hana wróciła to rzeczywistości.. Musiała wziąć się w garść. Odwróciła się w stronę Szymona i powiedziała cicho..
- Szymon.. Bardzo ci dziękuje. Przepraszam cię ale muszę teraz do niego jechać
- Jasne, rozumiem. Nie ma sprawy.. obiecałem przecież że go znajdę. Odezwij się później - wysiadł i udał się w kierunku swojej willi. Piotr spojrzał na blondynkę. Pogładził ją po policzku. Chciał dodać jej jakoś otuchy ale nic nie przychodziło mu do głowy..
- Piotr, zawieziesz mnie do szpitala? - spojrzała na niego swymi pięknymi błękitnymi oczyma.
- Oczywiście.. - ruszyli w kierunku Leśnej Góry.

Wysiadł z auta pierwszy i jak zawsze otworzył jej drzwi. Podczas drogi udało mu się ją lekko uspokoić.
Chwycił ją za rękę i ruszyli w kierunku szpitala. Była smutna.. i z tego powodu nadal bolało go serce. Oddałby wszystko żeby się choć na chwilę się uśmiechnęła. W drodze na oddział spotkali Trettera:
- Cześć! Co wy tu robicie? Zdaje mi się czy dałem wam dziś wolne? - zagadał przyjacielsko
- Przyjechaliśmy sprawdzić co z Przemkiem. - odparł Piotr. Stefan zerknął ukradkiem na Hanę.
- Hana, wszystko okej? - spytał
Blondynka popatrzyła na niego smutno i odparła.
- W porządku, martwię się o Przemka..
- To idźcie do niego, ale z tego co mi wiadomo to już z nim lepiej. Jutro Ruud będzie chciał go wybudzać. Na razie jeszcze za wcześnie.. O Hana! Byłbym zapomniał.. Dziękuje że oddałaś rano tą krew.. Bardzo nam pomogłaś, a przede wszystkim Przemkowi - poklepał ją przyjacielsko po ramieniu i odszedł.
- Krew.. - Hana szepnęła nieśmiało. Piotr jednak ją usłyszał.
- Hana to wszystko układa się w logiczną całość. Zobacz, oczy macie takie same.. Do tego ta grupa krwi.. - przytulił ją. Nie baczył na to że wszystkie pielęgniarki się na nich patrzyły.
Weszli na oddział. Hana uwolniła dłoń z uścisku Piotra i podeszła do pielęgniarki spytać gdzie jest Ruud. Po chwili do nich przyszedł. Widać było że jest bardzo zmęczony. Szesnastogodzinny dyżur dawał mu się we znaki..
- Ruud! Co z nim? - Hana wstrzymała na chwilę oddech. Wcześniejsza odpowiedź Trettera do końca jej nie przekonywała. Bała się najgorszego..
- Hana spokojnie, wszystko w porządku. Parametry życiowe w normie. Jutro będę go wybudzać. - wymienił znaczące spojrzenie z Piotrem. - Nie masz się o co martwić - uśmiechnął się życzliwie.
- Dziękuje - uśmiechnęła się lekko. Spadł jej kamień z serca. - Mogę z nim posiedzieć?
- Oczywiście że możesz.. Wcześniej była u niego Wiktoria z Agatą. Przepraszam was, ale lecę do domu. Od szesnastu godzin jestem na nogach. - anestezjolog pożegnał się i wyszedł. Piotr złapał ponownie rękę Hany. Weszli do sali. Blondynka usiadła przy łóżku brata. Spojrzała na liczne przewody i rurki wychodzące z jego ciała. Łzy znów zaczęły napływać jej do oczu.
- Piotr jak ja mu to powiem? Co jak on mi nie uwierzy? Przecież to jest mój jedyny brat.. On nawet nie wie o moim istnieniu..
- Hana nie myśl na razie o tym. Przemek to mądry chłopak i na pewno to zrozumie.. - pochylił się nad nią i pocałował ją we włosy.
W pewnym momencie do sali wpadła zdyszana Wiktoria..
- Piotr! Stefan mi powiedział że cię tutaj znajdę.. Potrzebuje twojej pomocy.. Chodzi o naszą pacjentkę, jej stan bardzo się pogorszył, trzeba operować.
- Teraz? - Popatrzył uważnie na Hanę
- Idź - odparła blondynka - Posiedzę trochę przy nim
- Niedługo wrócę - odparł tylko i wyszedł za Wiktorią. Był zły.. Musiał zostawić Hanę samą w takim stanie. Ale niestety taki miał zawód..
Operacja trwała cztery godziny. Były poważne komplikacje, raz pacjentka się im zatrzymała i musieli reanimować. Wściekły  wyszedł z bloku. Od razu skierował się w stronę sali Przemka. Wszedł i zobaczył ukochaną. Musiała siedzieć tak bez przerwy, wydawało mu się że nie ruszyła się nawet o milimetr. Mówiła coś po hebrajsku..
- Hej.. jestem już. Przepraszam że tak długo ale były komplikacje.. - podszedł do niej i pocałował ją w czoło.  - Chodź zabiorę cie do domu.. - pociągnął ją za rękę. - Proszę nie odmawiaj.. Wiktoria obiecała że niedługo do niego wpadnie.. - dodał wskazując na Przemka.
- Wolałabym być przy nim - Powiedziała smutno.
- Hana.. On i tak jest nieprzytomny. Lepiej żebyś odpoczęła.. jutro masz przecież dyżur.
Wyszli ze szpitala. Piotr odprowadził blondynkę do jej samochodu. Popatrzyli sobie w oczy. Jej były takie smutne.. Delikatnie ujął jej twarz w dłoniach i szepnął..
- Proszę.. uśmiechnij się
Hana nie spuszczając z niego wzroku przyciągnęła go do siebie. Tylko jego teraz miała.. Rodzice byli tysiące kilometrów stąd. Namiętnie go pocałowała. Zrobiło się jej dziwnie gorąco. Piotr złapał ją za biodra. Trwali tak przez chwilę, kiedy Hana oderwała się od niego. Uśmiechnęła się.. Przy tym człowieku była szczęśliwa.. Przy Piotrze wszystko wydawało się być takie łatwe i proste..
- Zostań ze mną - powiedziała szczerze. Piotr uśmiechnął się łobuzersko i przytulił ukochaną.. Chyba żadne słowa nie potrafiły wyrazić tego, co w tym momencie czuł.
- Bez sensu jest jeździć dwoma samochodami.. - odparł. - Przyjadę do ciebie, tylko muszę skoczyć do domu chociaż po jakieś świeże ubrania na jutro
- Dobrze, tylko się pośpiesz.. - dała mu buziaka w policzek i wsiadła do auta. Piotr popatrzył jeszcze jak odjeżdża i ruszył w kierunku swojego samochodu. Pojechał niechętnie do siebie i wziął kilka rzeczy. Po drodze wstąpił jeszcze do kwiaciarni i kupił bukiecik róż. Spojrzał na zegarek - było kilka minut po 18. Ten dzień dostarczył mu tyle emocji..
Zadzwonił do drzwi. Hana natychmiast otworzyła jakby tylko na niego czekała.
- Piotr! - przytuliła go
- Już jestem… Proszę to dla ciebie - wręczył jej kwiaty kiedy się od niego odsunęła.
- Dziękuje - pierwszy raz od porannego telefonu Szymona uśmiechnęła się szczerze. Piotrowi serce momentalnie przyśpieszyło.. Nareszcie wszystko było na swoim miejscu.
- Jak się czujesz? - spytał kiedy przeszli do salonu
- Lepiej już.. Piotr.. - popatrzyła na niego tak, że zapomniał jak się nazywa.. - Dziękuje że jesteś.. - pocałowała go lekko. Objął ją mocniej w talii i przysunął mocniej do siebie.  Pocałunek przestał być delikatny. W jednej chwili iskra zamieniła się w płomień. Hana nie chciała opuszczać tej pięknej krainy, do której zawędrowała dzięki Piotrowi - chciała aby ta chwila trwała wiecznie…

wtorek, 5 sierpnia 2014

Opowiadanie 1. część VIII

Kochani!
Z góry dziękuje wam za te wszystkie komentarze. To one dają mi największą motywację do dalszego pisania!
Pozdrawiam was gorąco!



Hana przez całą noc nie mogła zmrużyć oka. Miała ku temu trzy powody.. Po pierwsze - Piotr. Czekała na niego mając nadzieje że wróci na noc. Jednak widocznie operacja była aż tak poważna i długa, że chirurg musiał zostać na noc w szpitalu. Po drugie - Przemek. Był to jej kolega, bardzo dobrze się dogadywali więc też się o niego martwiła. Z tego co mówił jej Piotr, wczoraj jego stan był bardzo poważny. Obiecała sobie że kiedy tylko znajdzie się w szpitalu to go odwiedzi. Po trzecie - nie wiedziała co będzie dalej. Piotr udowodnił jej że mu na niej zależy. Hana czuła to samo, to nie ulegało wątpliwości.. Tylko czy będą mogli być razem? Czy nic nie stanie na przeszkodzie aby byli szczęśliwi?
Wstała około piątej.. Nie mogła już tak dłużej patrzyć w sufit. Musiała pojechać do szpitala, zobaczyć go.. Pragnęła znowu poczuć smak jego ust.. Wyszła z mieszkania i wsiadła do samochodu. Wczesna godzina umożliwiła jej ominięcie porannych korków, dlatego po 20 minutach była już na miejscu..
 

Operacja trwała sześć godzin. Piotr ledwo trzymał się na nogach. Stan Przemka był bardzo poważny. Stracił mnóstwo krwi, jednak operacja się powiodła. Leżał teraz na OIOM-ie. Piotr po operacji udał się do lekarskiego. Była godzina czwarta, więc szpital był prawie pusty. Zrobił sobie kawę i usiadł na kanapie. Ledwo mógł się skupić podczas operacji.. Co ta Hana z nim zrobiła! Aż się zaśmiał. Znowu jego myśli krążyły wokół niej. Wspominał wczorajszy wieczór. Ten pocałunek.. Wydawał mu się teraz tak nierealny. Jednak cały czas czuł smak jej ust i zapach jej włosów. Sam nie wiedział kiedy zasnął..
 

Hana weszła do pokoju lekarskiego. Od razu jej uwagę przykuł Piotr, który najwidoczniej musiał przysnąć. Jej serce zaczęło bić szybciej, jak zresztą zawsze na jego widok. Uśmiechnęła się pod nosem. Wyglądał uroczo! Podeszła do niego cichutko i nakryła go kocem. Domyślała się że operacja musiała trwać bardzo długo. Przypomniała sobie o Przemku. Wyszła i skierowała się na Intensywną Terapię.
- Cześć Ruud, co z nim? - spytała widząc anestezjologa, który właśnie sprawdzał parametry życiowe Przemka.
- Cześć Hana, co ty tutaj robisz o tej porze? - mężczyzna nie ukrywał swojego zdziwienia.
- Przyjechałam po Piotra, usnął w lekarskim. Jak tam? - zapytała ponownie wskazując na Przemka
- Na razie jest w porządku, jednak cały czas jego stan jest bardzo ciężki. Stracił bardzo dużo krwi. To cud że udało mu się w ogóle ujść z życiem.
- A jak do tego doszło? Wiesz coś?
- Jechał na autostradzie i ciężarówka w niego wjechała. Kierowca usnął za kierownicą.
- Matko..
- Właśnie zleciłem dodatkową krew ale z tego co mi wiadomo to już się kończy. Będę musiał dzwonić do Trettera.
- Jaką ma grupę krwi?
- BRh+ a czemu pytasz?
- Mam taką samą, mogę pójść oddać - Blondynka chciała jakoś pomóc. Już taka była, nie umiała patrzeć na ludzkie cierpienie.  Do tego chodziło przecież o jej kolegę
- W porządku, to idź na oddział. Tam pielęgniarka się tobą zajmie - Ruud uśmiechnął się tylko i podszedł do następnego pacjenta.
Oddała tyle ile było można - 450 ml. Cały proces pobierania i wypełniania wszystkich dokumentów trwał jednak około godziny. W międzyczasie przyszedł do niej Piotr..
- Heej - powiedział zaspanym głosem siadając na krześle - Jak tam? - wskazał na przewód wychodzący z jej żyłki.
- Hej - uśmiechnęła się - W porządku, okazało się że mamy z Przemkiem taką samą grupę krwi więc postanowiłam oddać. Skąd wiedziałeś że tu jestem?
- Obudziłem się przykryty kocem - uśmiechnął się zawadiacko. - Zresztą Ruud mi powiedział. Czemu przyjechałaś tak wcześnie? Jest dopiero szósta rano..
- Nie mogłam spać, zresztą martwiłam się o ciebie. - spojrzała mu w oczy. Piotr pogłaskał ją po nadgarstku.
- Później porozmawiamy - odparł tylko. Cieszył się chwilą. - Zaraz jedziemy do domu. Stefan dał mi dziś wolne. Po tej operacji jestem padnięty.
- Ale ja mam dziś..
- Nic już nie masz. - puścił jej oczko. - Wszystko załatwiłem
Hanie jak zwykle podniosło się ciśnienie. Zawsze kiedy tak na nią patrzył albo tak się uśmiechał dostawała palpitacji..
Wyszli razem ze szpitala. Zdali sobie sprawę że przecież przyjechali dwoma samochodami:
- Jedziemy moim - powiedział Piotr stanowczo
- A dlaczego twoim? A może moim? - Hana postanowiła się z nim podroczyć
- Bo mój jest lepszy - Blondynka popatrzyła na niego spod byka. - Zresztą i tak jedziemy do mnie, to po co jechać dwoma samochodami?
- A co ty jesteś taki pewny że jedziemy do ciebie?
- Hana.. - Piotr popatrzył na nią z przekąsem - Bez gadania, wsiadaj szybko bo zaraz będę musiał przyciągnąć cię siłą. - zaśmiał się
- Uparty jesteś - podeszła do niego i dała mu kuksańca w bok. - A jak ja później zabiorę auto spod szpitala?
- Przyjedziemy później jeszcze.. Ja będę musiał sprawdzić co u Przemka, ty pewnie też. Więc z powrotem nim wrócisz. - Piotr chwycił Hanę za biodra i lekko przysunął do siebie. Nie mógł dłużej się powstrzymywać. Pragnął znowu poczuć smak jej ust. Lekko ją pocałował. Hana zupełnie zdezorientowania oddała pocałunek. Znowu czuli się jakby czas stanął w miejscu. Piotr dotknął jej policzka.. Nagle usłyszeli znajomy głos:
- No hej zakochańce. Nie chcę nic mówić ale właśnie patrzy na was pół szpitala.
Hana momentalnie wróciła na ziemie. Otworzyła oczy, wcześniej nawet nie zdała sobie sprawy że je zamknęła. Oderwała się od Piotra i popatrzyła z lekkim zakłopotaniem na Wiktorię..
- Cześć Wiki. Jak to pół szpitala? - blondynka zaczęła rozglądać się wokół siebie.
- Żartowałam spokojnie. Inaczej bym chyba was od siebie nie oderwała. - rudowłosa uśmiechnęła się szeroko. - Co wy tutaj robicie tak wcześnie? - chciała zmienić temat
- Miałem w nocy wezwanie. Przemek miał wypadek. - W końcu odezwał się Piotr. Consalida zrobiła wielkie oczy, od razu spoważniała.
- Jak to wypadek? - Łzy zaczęły jej płynąć do oczu, po jej świetnym humorze nie było ani śladu.
- Wiktoria, spokojnie. Wszystko będzie dobrze. Operacja przebiegła pomyślnie. Przemek leży teraz na OIOM-ie. Co prawda jego stan jest poważny ale trzeba być dobrej myśli.. - Piotr starał się jakoś ją uspokoić.
- Przepraszam was ale muszę do niego iść.. - Wiktoria pobiegła do szpitala. Hana i Piotr odprowadzili ją wzrokiem.
- Jedziemy - Powiedział Piotr stanowczo i pociągnął Hane za rękę. Otworzył jej drzwi i sam usiadł za kierownicą.
- Co będziemy robić? - Hana popatrzyła na niego tak, że zapomniał jak się nazywa.
- A na co masz ochotę? Ja to bym najchętniej się zdrzemnął chociaż z dwie godzinki -uśmiechnął się szeroko.
Pojechali do Piotra. Kiedy weszli do mieszkania dochodziła siódma. Piotr poszedł wziąć prysznic a Hana wyszła na balkon. Świeże powietrze ją orzeźwiło. Zapowiadało się być bardzo ciepło. Tak jak uwielbiała. Zaczęła się zastanawiać jak to teraz będzie..
Nagle ktoś złapał ją od tyłu i przytulił. W pierwszym momencie się zlękła, jednak po chwili odurzył ją zapach perfum Piotra. Odwróciła się do niego tak, że ich twarze znowu dzieliły tylko milimetry. Miał mokre włosy. Kropelki wody ściekały mu jeszcze po twarzy. Uśmiechnął się łobuzersko. Przez dłuższą chwile nie odrywali od siebie wzroku. Jej spojrzenie było tak głębokie, że Piotr wyobrażał sobie, iż jest w stanie zajrzeć aż na samo dno jej duszy..  Złączyli się w namiętnym pocałunku. Byli dla siebie stworzeni..

Obudziły ją promienie słońca padające na jej twarz. Otworzyła oczy. Jej głowa spoczywała na klatce piersiowej Piotra, która unosiła się miarowo. Wróciły wszystkie wspomnienia.. Lekko uniosła głowę i spojrzała na budzik stojący na szafce nocnej. Było kilka minut po dwunastej. Wróciła do poprzedniej pozycji i popatrzyła na śpiącego jeszcze Piotra. Był taki idealny.. Starając się nie robić gwałtownych ruchów zwlokła się z łóżka i sięgnęła po leżącą najbliżej koszulkę mężczyzny. Poszła do łazienki i wzięła szybki prysznic. Zauważyła na swojej szyi niewielką malinkę. Uśmiechnęła się tylko wracając myślami do tamtej chwili.. Doprowadziła się do porządku i wróciła do kuchni. Zaczęła szykować śniadanie.


Obudził się i zobaczył pustą połowę łóżka. W pierwszym momencie pomyślał że to był tylko sen, jednak po chwili wszystko sobie przypomniał.. Usłyszał że ktoś krząta się po kuchni. Wstał, założył bokserki i wyszedł z sypialni. Zobaczył ją. Jak zawsze piękna. Motylki w brzuchu wróciły z podwójną siłą. Nie mógł uwierzyć w to, że jest takim szczęściarzem, że dzieje się to naprawdę. Zauważyła go i lekko się uśmiechnęła. Podszedł do niej i ucałował ją w czoło..
- Kocham cie - powiedział patrząc jej prosto w oczy.
- Ja chyba ciebie bardziej.. - odparła bez wahania - Śniadanie gotowe, siadaj do stołu
- To ja ci powinienem robić śniadania. Przepraszam - odparł Piotr smutno
- Przestań - Hana stanęła na palcach i dała mu całusa. Bez szpilek czuła się przy nim dziwnie niska.
Podczas jedzenia nic nie mówili. Rozumieli się bez słów. W pewnym momencie odezwał się dzwonek telefonu Hany.. Pobiegła odebrać. Na wyświetlaczu wyświetlił się napis - Szymon Gawryło…

sobota, 2 sierpnia 2014

Opowiadanie 1. część VII

Następnego dnia, podczas dyżuru Hana nie mogła zebrać myśli. Odżyła w niej nadzieja na odnalezienie brata. Cały czas zastanawiała się jak mężczyzna, którego nigdy wcześniej nie widziała na oczy, zareaguje na taką wiadomość. Ich wspólny ojciec z pewnością mu nie powiedział nawet o jej istnieniu. Taka zamyślona chodziła po oddziale, kiedy zatrzymała ją Wiktoria:

- Cześć Hana, co ty taka zamyślona chodzisz? Wszystko okej po imprezie? - rudowłosa lekarka uśmiechnęła się szeroko.
- Hej Wiki, wszystko w porządku - Hana odwzajemniła uśmiech
- A słuchaj, mam coś dla ciebie - dziewczyna zaczęła grzebać w kieszeniach - Proszę, pomyślałam że chciałabyś je zatrzymać - wręczyła dziewczynie kopertę. - Lecę bo zaraz mam operację. Później jeszcze pogadamy - dodała na odchodne i pobiegła na blok.
Hana wróciła do gabinetu i otworzyła kopertę. Były w niej dwa zdjęcia jej i Piotra z piątkowej imprezy. Na jednym tańczyli przytuleni do siebie, przy czym wyglądali jak para. Na drugim siedzieli uśmiechnięci przy sobie. Kąciki ust Hany mimowolnie się uniosły. Pomyślała że będzie musiała podziękować Wiktorii za taki miły gest. Po chwili namysłu postanowiła że jedno ze zdjęć odda Piotrowi. On też powinien mieć pamiątkę. Spojrzała na zegarek - dochodziła 13. Dyżury bez towarzystwa Piotra strasznie się jej dłużyły.
W tym samym czasie Piotr robił zakupy. Rano wpadł na pomysł zaproszenia Hany do siebie na kolację. Nie mógł dłużej ukrywać tego, co do niej czuje. Przez cały poranek nie wiedział co ma ze sobą zrobić, nie mógł przypomnieć sobie jak on spędzał wolne dni przed poznaniem Hany.  No właśnie.. Hana.. Jego myśli wciąż krążyły wokół niej. Dziwnie rano się czuł nie jadąc, tak jak zawsze z bijącym sercem pod blok blondynki. Tęsknił… Nie mógł zrozumieć jak można kochać kogoś aż tak mocno… Hana zawładnęła jego sercem.. ba! A nawet całym organizmem. Przecież już na sam jej widok miękły mu kolana. Dlatego postanowił spróbować. Ryzykował wszystko bo nie wiedział jak dziewczyna zareaguje, być może już nie będzie chciała go znać… Bał się konsekwencji, jednak nigdy by sobie nie wybaczył, gdyby nie spróbował... Z zamyślenia wyrwał go głos kasjerki. Zapłacił za zakupy i wrócił do domu obładowany torbami. Na początku myślał nad zaproszeniem blondynki do jakiejś bardzo eleganckiej restauracji, jednak zdał sobie sprawę, ze ten wieczór musi być wyjątkowy. Przez całe popołudnie sprzątał mieszkanie, na zmianę z gotowaniem. W pół do czwartej wybiegł z mieszkania jak na skrzydłach. Jechał do szpitala jak wariat, z pewnością złamał kilkanaście zasad ruchu drogowego. Jednak myślał tylko i wyłącznie o niej i o tym że już za chwilę ją zobaczy. Wjechał na szpitalny parking i zaparkował na swoim ulubionym miejscu. Wpadł jak burza do lekarskiego i w końcu ją zobaczył! Poczuł tak dobrze mu już znane motylki w brzuchu. Rozmawiała o czymś z Wiktorią, kobiety się śmiały..
- No hej dziewczyny - Piotr użył liczby mnogiej, jednak patrzył jedynie na Hanę.
- Cześć Piotr - odparła wesoło Wiktoria
- To ja się pójdę przebrać - wtrąciła szybko Hana i poszła za parawan.
- Okej to czekam na zewnątrz. Wiki odprowadzisz mnie? - Piotr starał się przyjąć obojętny ton, jednak Consalida od razu wyczuła że coś jest na rzeczy. Wyszli z lekarskiego i skierowali się w stronę wyjścia.
- No co tam? - zaczęła rudowłosa
- Wiesz.. postanowiłem dziś zaprosić Hanę do siebie na kolację…
- No to świetnie, a powiesz jej w końcu co do niej czujesz?
- Właśnie w tym rzecz, tylko ja nie wiem jak mam zacząć…
- Słuchaj Piotr, musisz słuchać głosu serca. O resztę się nie martw. Powiedz mi, kochasz ją?
- Oczywiście że kocham, ale..
- No właśnie, to o nic się nie martw, będzie dobrze - Wiktoria nie dała mu skończyć i puściła mu oczko - Trzymam za was kciuki
W tym momencie dołączyła do nich Hana.
- To co, jedziemy? - zwróciła się w stronę Piotra
- Tak, chodźmy. Cześć Wiki, i dziękuję! - dodał pośpiesznie Piotr i ruszył za blondynką.
Wsiedli do auta i tak jak to mieli zaplanowane jechali w kierunku posiadłości Szymona. Podczas drogi rozmawiali, aż w końcu Piotr postanowił wcielić swój plan w życie.
- Hana, co powiesz na kolację dzisiaj u mnie? - mężczyzna starał się skupić na patrzeniu na jezdnie, jednak nie mógł oderwać od niej wzroku.
- Bardzo chętnie - blondynka uśmiechnęła się tylko - A z jakiej to okazji?
- A tak bez okazji - odparł krótko. Poczuł się jakby właśnie wygrał w totka. Nieposkromiona radość wypełniła go całego. Odwzajemnił uśmiech.
Zajechali pod dom Szymona i zadzwonili domofonem. Gospodarz przywitał ich serdecznie i zaprowadził do garażu.
- Tutaj masz wszystkie dokumenty - wręczył Hanie niebieską teczkę - A tutaj zapasowe kluczyki
- Dzięki Szymon - powiedziała nieśmiało blondynka
- Nie ma sprawy, jak coś by szwankowało to daj znać. Znam bardzo dobry warsztat - odparł
- Jeszcze raz dzięki. Słuchaj a czy udało ci się czegoś dowiedzieć w sprawie mojego brata?
- Tak. Właśnie dobrze że mi przypomniałaś. Udało mi się ustalić jego osobowość, jednak nadal nie wiem gdzie w tym momencie mieszka. W jego aktach jest jedynie jakiś stary adres zameldowania, jednak nie mieszka tam już od około trzech lat. Najlepiej by było jakbyś na przykład jutro pojechała ze mną do urzędu, to odbierzesz te dokumenty - przy tym ostatnim zdaniu aż zabłysły mu oczy. Piotr aż zatrząsł się ze złości.. Jak on go irytował!
- Rozumiem, no dobrze to jutro najwyżej z tobą pojadę - odpowiedziała Hana. W tym momencie Piotr poczuł się jakby dostał w twarz. Zacisnął pięści ze złości tak mocno, że aż pobielały mu knykcie. Hana chyba to zauważyła, bo kiedy prawnik zaprosił ich do środka, tylko grzecznie odmówiła.
- Piotr wszystko w porządku? - zapytała kiedy wsiadali do jej nowego auta
- Tak, ale czy możemy już jechać? - bał się że za chwilę wysiądzie i rzuci się na kuzyna z pięściami. Jak ten przeklęty bufon mógł tak pożądliwie na nią patrzeć! Wszystko się w nim gotowało.
Wyjechali przed bramę. Piotr już lekko się uspokoił. Spojrzał na Hanę, która patrzyła na niego z nieodgadnionym wyrazem twarzy. Od razu cała jego złość i agresja wyparowała. Jak ona na niego działała! Uśmiechnął się szeroko i powiedział:
- To co, o dwudziestej u mnie?
- W porządku - uśmiechnęła się tylko, nie odrywając wzroku od oczu które tak kochała
- To do zobaczenia. Jedź ostrożnie - dodał tylko i wysiadł. Wrócił do swojego BMW i ruszył za nią. Widział że blondynka przygląda mu się w lusterku i uśmiechał się pod nosem. W pewnym momencie się rozdzielili. On musiał skręcić w prawo, a ona w lewo. Wrócił do domu i zaczął nakrywać stolik na balkonie. Dość ciepły wieczór i wspaniała pełnia księżyca umożliwiały mu możliwość przyszykowania kolacji na balkonie. Z wspaniałą Warszawą z tle.. Nie był to co prawda ten sam widok jak u Hany, jednak druga strona Wisły również ma swoje uroki. Jedzenie było gotowe, zostało mu tylko za pół godziny włączyć piekarnik. Rozejrzał się po mieszkaniu. - Dawno tu nie było tak czysto - powiedział sam do siebie. W międzyczasie poszedł wziąć prysznic i elegancko się ubrał. W pół do ósmej włączył piekarnik i siedział przy nim jak na szpilkach. Zaczął jeszcze raz sobie układać jak ma to wszystko powiedzieć. Powoli zaczynała ogarniać go panika. Nie wiedział gdzie podziała się jego odwaga. Punktualnie o dwudziestej rozległ się dzwonek do drzwi. Piotr podskoczył jak oparzony. Spojrzał przez wizjer i ją zobaczył.. Zatkało mu dech w piersi. Z bijącym sercem otworzył drzwi:
- Hej - Hana uśmiechnęła się szeroko. Piotr czuł że kolana się pod nim uginają..
- Hej - odwzajemnił uśmiech. Ogarnął go błogi spokój, już się nie denerwował że coś pójdzie nie tak. - Zapraszam - dodał pospiesznie, przypominając sobie że od dłuższej chwili stoją w drzwiach.
- Proszę, to dla ciebie - wręczyła mu ładnie zapakowaną butelkę wina.
- Z jakiej to okazji?
- A tak bez okazji - zaśmiała się
Weszła do środka. Wyglądała jak zwykle prześlicznie. Gawryło zaprowadził ją do salonu. Hana usiadła na kanapie i zaczęła rozglądać się po mieszkaniu. Nigdy wcześniej tutaj nie była. Musiała przyznać że było doskonale urządzone. Po chwili wrócił do niej Piotr..
- Chodź.. już wszystko gotowe - złapał ją za rękę i pociągnął za sobą na balkon . Hana zaniemówiła. Zobaczyła pięknie nakryty stolik, a w tle zapadającą w sen Warszawę. Blondynka domyślała się że mężczyzna chce jej coś powiedzieć, ale bała się że nie będzie to to, czego w głębi duszy pragnie.
Kolacja była przepyszna. Było to jej ulubione danie, które musiała przyznać że nie łatwo jest przyrządzić. Piotr gotował wspaniale. Czas wypełniała im rozmowa. Jak zawsze rozumieli się doskonale. Jednak Piotra znowu opuściła odwaga. Kiedy zjedli, był na siebie zły. Miał tyle okazji i żadnej z nich nie wykorzystał. Hana zaoferowała, że pomoże mu sprzątać, jednak on grzecznie odmówił i poszedł z naczyniami do kuchni. W pewnym momencie dołączyła do niego blondynka znosząc ostatnie rzeczy ze stołu.
- Mówiłem żebyś nie sprzątała - mówiąc to odwrócił się w jej kierunku
- Piotr.. - spojrzał na nią. Jakaś nieznajoma mu siła podpowiadała mu że to nie słowa wyrażą to, co czuje..
Podszedł do niej zdecydowanym krokiem, ani na sekundę nie spuszczając z niej wzroku. Stali naprzeciw siebie. Hana już dawno odpłynęła w jego oczach. Piotr delikatnie ujął jej twarz w dłoniach, jakby trzymał najdroższy mu skarb. To był jego skarb.. Hana była dla niego wszystkim..Przybliżył się do niej tak, że ich usta dzieliły jedynie milimetry. Serce waliło mu tak, jakby chciało wyskoczyć z piersi. Najdelikatniej jak się da, złożył na jej ustach namiętny pocałunek. Oboje zamknęli oczy. Hana przyciągnęła go mocniej do siebie. Ich języki złączyły się ze sobą tworząc jedność.  Blondynka wtopiła rękę w jego gęste włosy. Całowali się tak namiętnie, jakby czas stanął w miejscu. Przez dłuższy czas liczyli się tylko oni, zapomnieli o całym świecie. Jednak powrót do rzeczywistości zafundował im dzwonek telefonu Gawryły. Hana mimowolnie otworzyła oczy i spojrzała na wyświetlacz - "SZPITAL". To mogło być coś poważnego. Piotr przechwycił jej spojrzenie.  Niechętnie oderwali się od siebie. Oboje mieli przyśpieszone oddechy. Piotr bez słów zrozumiał, co pomyślała jego ukochana i po chwili odebrał komórkę.
- Tak słucham? - powoli starał się uspokoić oddech
- Dobrze, zaraz będę  - odpowiedział tylko i rozłączył się
- Coś się stało? - spytała Hana
- Przemek Zapała miał wypadek na motocyklu. Jest w bardzo ciężkim stanie. Muszę jechać..
- Rozumiem. Zaczekaj, wyjdę z tobą..
- Zostań, proszę - Piotr nie chciał żeby blondynka wracała teraz sama do domu - Czuj się jak u siebie - dodał pospiesznie i skierował się w stronę drzwi. Hana zastawiła mu jednak drogę i ostatni raz tego dnia musnęła jego usta w geście pożegnania. Piotr wybiegł z domu szczęśliwy jak nigdy. Wydawało mu się że kiedy jechał do Leśnej Góry, jego serce biło w jednym rytmie, układając się w słowa - Ha-na.. Ha-na..